Zaloguj się

Menu

Kursy internetowe

Z lotu ptaka...

Z lotu ptaka wszystko wygląda inaczej... Aby łatwiej dostrzec meandry ludzkiej natury, trzeba jedynie posiąść dość rzadką w naszych czasach umiejętność patrzenia na innych przez pryzmat ich entuzjazmu dla zajęć, których się imają. O entuzjazmie świadczy piękny – acz ulotny – błysk w oku, który tak łatwo dostrzec... Widzieć to, przeżywać, dzielić z kimś emocje – bezcenne chwile! Naprawdę!


Łatwo jest krzyczeć: o tempora! o mores! – nie znając od podszewki trudu, jaki towarzyszy codziennemu żmudnemu kształtowaniu innych (jeśli chodzi o wdzięczność, uczniowie są „inwestycjami” bardzo odroczonymi w czasie). Dlatego nauczycielom potrzebne są wakacje! Muszą przecież doładować akumulatory energią słonecznego uśmiechu (by cały rok świecić światłem nadziei dla uczniów), wzbogacić się w pełny repertuar życzliwych słów, gestów i spojrzeń (przydadzą się w chwilach kryzysu!) i wreszcie umocnić się w postanowieniu czynienia uczniów szczęśliwymi (bo tylko ktoś szczęśliwy może uszczęśliwiać innych!). Aby ta metamorfoza była możliwa, konieczne jest choć chwilowe wczucie się nauczyciela w sytuację ucznia (a nic tak nie uszlachetnia jak powrót do przeszłości). Konfrontacja wyobrażeń z rzeczywistością może przynieść zaskakujące wnioski...


Na przełomie lipca i sierpnia – jak co roku – przewodniczyłam komisjom kwalifikacyjnym dla nauczycieli ubiegających się o awans na stopień nauczyciela dyplomowanego. Na szczęście nie były to li tylko formalne rozmowy prowadzące do uzyskania (bądź nie...) akceptacji komisji, bowiem udawało mi się dość często doświadczać uczucia ogromnej radości z powodu niecodziennych spotkań z tymi, którzy na co dzień stoją po drugiej stronie niewidzialnej barykady (to temat na kolejny post; dlaczego spotkanie z uczniem w dalszym ciągu kojarzy się z tak odległymi biegunami?). O tym, jak bardzo niezwykłe są to spotkania, wiedzą zapewne tylko ci, którzy czerpią z nich niekłamaną satysfakcję. Dla mnie zawsze były i są rodzajem największej przyjemności pozostawiającej trwały ślad neuronalny (w mądrych konwersacjach zawsze doszukuję się okruchów szczęścia).


W trudniejszych chwilach – często z myślą o pokrzepieniu – przywołuję budujące obrazy ludzkich zmagań z materią codzienności, która nie zawsze okazuje się łaskawa... Wtedy słowo człowiek naprawdę wybrzmiewa dumnie! Nawet te okazjonalne kontakty bywają nie lada wyzwaniem dla wizytatora; najczęściej są źródłem fascynującej wymiany myśli, bywa, że zdumieniem, zaskoczeniem, ale także silnym wzruszeniem, które długo jeszcze każe rozpamiętywać to, co zostało wypowiedziane i niewypowiedziane...

Komentarze (5)

Zaloguj się aby dodać komentarz

Pani Alicjo! Dziękuję za te piękne, prawdziwe, ale tak inaczej brzmiące słowa o naszej nauczycielskiej codzienności!... Istotnie - tak wygląda nasza praca, gdy uniesiemy się nieco wyżej, niż tylko nad ziemię!
Wspaniałe słowa! Świetnie się czyta i - choć nie jestem entuzjastką blogów (wiadomo dlaczego - czasu nadal za mało na wszystko, co interesujące...) - już wiem, że będę do Pani zaglądać! Pozdrawiam serdecznie!

Joanna Bobkowska-Stanecka

Droga Pani,
zawsze pracowałam sumiennie, nie szczędząc czasu ani sił, ale nieraz zastanawiam się, dlaczego w naszej polskiej szkole, nie docenia się nauczycieli, którzy robią "kawał dobrej roboty"? Jednym z najważniejszych elementów jest to, żeby dzieci i młodzież czuły się bezpiecznie, a także wiedzieli, iż nauczycieli należny szanować. Pani Hall tylko obiecywała, że nareszcie będą doceniani nauczyciele z pasją, niestety układy w Polsce chyba nigdy się nie skończą. Soliny, uczciwy nauczyciel, prawdziwy pedagog, zostaje zepchnięty na bok, sama Pani wie, jak to jest, czy to wszystko się kiedyś zmieni? Pozdrawiam serdecznie i nie tracę nadziei, swego czasu otrzymałam nawet Nagrodę Kuratora, ale te lata odeszły w zapomnienie.

Barbara Ignaciuk

I znów mnie Pani ujęła, dziękuję:)
Selwana  Szołek

Selwana Szołek

Ależ jak tu skomentować "refleksyjną opowieść o tym, co aktualnie dzieje się w oświacie", gdy na temat nowej pani minister nie mogę wiele znaleźć a pracować będę dłużej. Lubię swoją pracę, ale boję się, czy w wieku 65 - 67 lat będę jeszcze rozumieć, że dwunastolatek woli pojeździć na rowerze niż liczyć....

Ewa Chudy

Ja także drogie Koleżanki (tak się złożyło, że na razie piszą same panie) niewiele mam czasu na pisanie (tyle pracy, czego wcale nie muszę tłumaczyć, bo jak widzę, wszystkie mamy ten sam problem, niestety), ale dziś w nocy choć parę linijek... Macie rację, nie zawsze jest różowo (zdążyłyśmy się do tego przyzwyczaić), jednak obserwując świat na pewno odkryłyśmy pewien zdumiewający mechanizm: optymiści żyją dłużej i piękniej! Tak lubimy się grzać w ciepełku pozytywnej energii, którą niestrudzenie emanują... To są prawdziwe skarby w ludziach! Uwielbiam takich, którzy nie pozwalają zgasnąć swojemu światłu. A jakie inspirujace są z nimi rozmowy, jak cenne chwile łapane w przelocie, gdy tylko uśmiech i błysk w oku zaświadczy, że są mi bliscy... Zawsze zachęcam Ich do znalezienia sobie jakiejś "odskoczni", by nie doświadczyli wypalenia zawodowego (i nie stali się malkontentami życiowymi, od których aż się roi wokół i których omijamy z daleka, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że to wampiry energetyczne...). Odskocznią może być wszystko, co sprawia niekłamaną radość i ładuje duchowe (i nie tylko) akumulatory na najbliższą (ja słychać tu i ówdzie) przyszłość. Sama często powtarzam (i z doświadczenia wiem), że ludzie, którzy lubią to, co robią, robią to najlepiej (warto w tym m-cu dodać, że tacy nigdy nie bedą musieli pracować, bo jak można pasję nazywać pracą?), lecz wiem też, że nawet największym pasjonatom potrzebna jest odrobina szaleństwa, jakaś prywatna i na poły nierzeczywista przestrzeń do realizacji. Dlatego powtórzę za Markiem Twainem: Za 20 lat będziesz bardziej żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań i złap w żagle pomyślne wiatry! Podróżuj, śnij, odkrywaj!
PS Zatem odwagi! Wszystko jest możliwe, jeśli tylko dajemy sobie do tego prawo, jeśli eksperymentujemy, czerpiąc z tego radość (podobno tylko człowiek szczęśliwy jest w stanie dać szczęście innym). Nie bójcie się zmian (one są nieuchronne) i mimo wszystko patrzcie w przyszłość z optymizmem! Bo po co się zamartwiać na zaś, skoro to niczemu nie służy, co najwyżej może nas od tego rozboleć głowa...
Alicja Redlicka

Anna Nadrowska

Alicja Redlicka

Z lotu ptaka... Blog Alicji Redlickiej

Obecnie jestem starszym wizytatorem Kuratorium Oświaty w Gdańsku, wcześniej byłam nauczycielką języka polskiego i historii w szkołach różnego typu (także w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym). Jestem edukatorem oraz specjalistą w zakresie nadzoru pedagogicznego oraz specjalnych potrzeb edukacyjnych uczniów (szkolenie MEN; kompetencje w zakresie kształcenia uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi). Wydałam wiele publikacji dla nauczycieli. Lubię być trenerem i szkoleniowcem. Jestem wielbicielką mądrych ludzi, zwierząt i naturalnego piękna przyrody. Lubię: literaturę współczesną, poezję, psychologię, rozmowy z ludźmi (na każdy temat!), jazdę na rowerze, wycieczki (nie tylko rowerowe), dobrą książkę, obraz lub film z tzw. pazurem… Blog Z lotu ptaka… ma charakter refleksyjnej opowieści o tym, co aktualnie dzieje się w szkole, jakich zmian dokonuje się w oświacie (prawo oświatowe) i jak wprowadzenie ich przekłada się na codzienną pracę nauczycieli. Blog ten nie aspiruje do żadnej zaszczytnej roli, wręcz przeciwnie – jest jedynie zbiorem osobistych refleksji dotyczących różnych aspektów pracy pedagogicznej, której celem powinno być uszlachetnianie zastanej rzeczywistości (będę szczęśliwa, jeśli uda mi się wzbudzić w innych refleksje nad własnym rozwojem zawodowym, by stali się bardziej świadomi indywidualnych możliwości wpływania na tę rzeczywistość).