Data wpisu:
Wakacyjnie i refleksyjnie
Powracam do blogowania po dłuższej przerwie spowodowanej kłopotami technicznymi z portalem Ortograffiti. Na szczęście pokonanymi .
Na ogół staram się unikać na tym blogu tematów niezwiązanych bezpośrednio z edukacją i specyficznymi trudnościami w uczeniu się. Jednak dziś, przedwakacyjnie i rocznicowo, pozwolę sobie na nieco inną refleksję.
24 czerwca 1914 roku – dokładnie sto lat i trzy dni temu – na wiejskiej stacyjce Adlestrop, położonej wśród malowniczych wzgórz Cotswolds w środkowej Anglii – stanął pociąg. Nie wiadomo dlaczego, gdyż był to ekspres, który tego przystanku nie miał w swym rozkładzie jazdy. Po tym nic nie znaczącym – zdawałoby się – wydarzeniu nie powinien dziś pozostać żaden ślad. Jednak stało się inaczej, za sprawą jednego z pasażerów, młodego poety Edwarda Thomasa. Dzięki niemu ta ulotna chwila sprzed wieku już na zawsze będzie trwać w tych słowach:
Tak. Pamiętam Adlestrop –
Tę nazwę, gdyż, w pewne popołudnie
Upału mój pociąg pośpieszny
Przystanął tam niespodzianie. Był koniec czerwca.
Syczała para. Ktoś zakasłał.
Nikt się nie pojawił ani nikt nie zniknął
Z pustego peronu.
Ujrzałem Adlerstop – tylko nazwę.
I wierzby, i wierzbówkę kiprzycę, i trawę
I wiązówkę błotną, suche stogi siana,
Tak samo nieruchome i samotnie piękne,
Jak chmurki na niebie nad nimi, hen wysoko.
I przez tę chwilę śpiewał kos
Gdzieś blisko, a wokół, głosami cichszymi,
coraz dalej i dalej, wszystkie ptaki
Hrabstw Oxfordshire i Gloucestershire.
Obietnica idyllicznego lata, jaką niesie ze sobą ten wiersz, miała pozostać niespełniona. Cztery dni później, 28 czerwca 1914 roku – jutro będziemy obchodzić stulecie tego wydarzenia – ręka zamachowcy pozbawiła życia arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, następcę tronu Cesarstwa Austro-Węgier. A po kilku kolejnych tygodniach największe kraje Europy stanęły do wojny, która miała trwać cztery lata i pochłonąć 16 milionów ofiar. Jedną z nich był autor wiersza. Edward Thomas zginął 9 kwietnia 1917 roku w bitwie pod Arras we Francji.
Pisząc te słowa czuję – może nieco egoistyczną - wdzięczność za życie w Europie w czasach trwałego pokoju. Choć konflikty wciąż dzielą nasz kontynent, totalna krwawa wojna między europejskimi państwami jest dziś - na szczęście – nie do pomyślenia. Współczesna polityka może i często wygląda niepięknie – wystarczy spojrzeć na wydarzenia ostatnich tygodni – ale i tak jest nieskończenie lepsza niż rozstrzyganie sporów w okopach Francji i Belgii. Mamy więcej szans, aby zająć się tym, co naprawdę dobre – na przykład edukacją naszych dzieci.
Życzę Wam pięknych wakacji. Będę się odzywał od czasu do czasu, a jakże .

Blog dra Marcina Szczerbińskiego
Pochodzę z Bielska-Białej. W dzieciństwie miałem szczęście wędrować sporo po Beskidach i przeczytać wiele dobrych książek. Osobistych kontaktów z trudnościami w czytaniu i pisaniu miałem niewiele, czym jest dysleksja, dowiedziałem się właściwie dopiero w trakcie zajęć na czwartym roku studiów (psychologia, UJ – ach, piękny Kraków!), lecz problematyka ta szybko mnie zainteresowała. Zdecydowałem się napisać doktorat na temat psychologicznych mechanizmów uczenia się czytania i pisania. Ukończyłem go na University College London w 2001 roku. Przez dziesięć lat pracowałem jako wykładowca psychologii w instytucie logopedii na Uniwersytecie w Sheffield, ucząc głównie psychologii rozwojowej, metodologii badań, statystyki oraz problematyki czytania, pisania i dysleksji. W styczniu 2011 raz jeszcze zmieniłem kraj: obecnie pracuję w instytucie psychologii na uniwersytecie w Cork (Irlandia). Mam też trochę doświadczeń w pracy jako nauczyciel angielskiego, tłumacz i statystyk. Na moim biurku w pracy stoi bursztynowa róża – odznaka honorowego członkostwa Polskiego Towarzystwa Dysleksji, z której jestem bardzo dumny. Pytany o moje zainteresowania naukowe odpowiadam: „Wszystko, co wiąże się z fenomenem czytania i pisania” . O tym też będzie ten blog. Historia pisma; psychologiczne mechanizmy uczenia się czytania i pisania; metodyka nauczania tych umiejętności; analfabetyzm funkcjonalny; dysleksja, dysgrafia i dysortografia, ich mechanizmy, diagnoza i terapia – oto niektóre z tematów, które chciałbym poruszyć. Zapraszam do lektury i do dyskusji!
Komentarze (0)
Zaloguj się aby dodać komentarz