Zaloguj się

Menu

Kursy internetowe

Wakacyjne lektury: A.S. Neill i edukacja demokratyczna

Kończę właśnie czytać książkę Richarda Bayleya „A.S.Neill”. To monografia poświęcona życiu i myśli Alexandra Sutherlanda Neilla, założonej przez niego szkole Summerhill,  jego naśladowcom i krytykom.

 

Moje zainteresowanie A.S.Neillem i jego pomysłami na edukację sięga czasów studiów. Pamiętam gorące lato – już ponad 20 lat temu  – kiedy, wędrując po pięknej słowackiej Fatrze czytałem jego najsławniejszą książkę Summerhill, wtedy świeżo przetłumaczoną na polski. Wkrótce potem przyszedł czas na Nowe Summerhill -   poszerzone wydanie klasycznego dzieła  A potem… długo, długo, prawie nic… żal, że prawie zupełnie zdradziłem inspirację tak niezwykłą. Ale może to zrozumiałe, bo to inspiracja niełatwa.

 

Pomysł A.S.Neilla na dobrą szkołę jest tak prosty jak radykalny. Pierwszą zasadą jest wolność. Strona internetowa założonej przez niego szkoły głosi:

 

[Naszym celem jest] zapewnić możliwości wyboru i okazje, które pozwolą dzieciom rozwijać się we własnym tempie i podążać za ich własnymi zainteresowaniami. Summerhill nie  stawia  sobie  za  cel wyprodukowanie określonych  typow młodych  ludzi, posiadających określone poddane ocenie umiejętności  i wiedzę.  Jej celem  jest  stworzenie  środowiska, w ktorym dzieci mogą  same określić, kim  są i kim chcą się stać.

 

Wtóruje jej polski portal promujący podobne szkoły w naszym kraju:

 

Prawie każdy z nas, dziś już dorosły, pytał będąc dzieckiem w szkole "ale po co musimy się tego uczyć?".  Prawie każdy z nas słyszał podobną odpowiedź: "bo to kiedyś może Ci się przydać". Czy ktoś z nas dzisiaj choć raz w roku wykorzystuje całkowanie, kto choć raz w roku wykorzystuje wiedzę o wartościowości pierwiastków, kto choć raz w roku dokonuje rozbioru rozbioru zdania na części? Z reguły nikt. Większość z nas była zmuszana do przyswojenia wiedzy lub zdobycia umiejętności, których wcale nie potrzebowaliśmy i które nas nie zawsze interesowały. Większości z nas skradziono czas, który mogliśmy przeznaczyć na to, co czuliśmy, że było dla nas ważne i ciekawe. 

 

W praktyce idea wolności oznacza, iż dzieci same decydują jak spędzić swój szkolny czas. Lekcje w szkole Summerhill są całkowicie nieobowiązkowe. Szkoła oferuje możliwość nauki (ucząc według normalnego programu, tradycyjnymi metodami), ale to dzieci decydują, co z tej oferty wybiorą, i kiedy.

 

Nieobowiązkowe lekcje to chyba najbardziej znany i kontrowersyjny aspekt szkoły Summerhill. Jednak druga zasada działania szkoły jest równie ważna, jeśli nie ważniejsza. To demokracja. Wszystkie reguły funkcjonowania szkoły ustala się w toku dyskusji i głosowania na zebraniach na których każdy – od dyrektora po najmłodszego ucznia – ma jeden głos. Reguły są bardzo liczne i szczegółowe (dotyczą np. zachowania na stołówce, czy ciszy nocnej – Summerhill to szkoła z internatem) i często modyfikowane zgodnie z wymogami bieżącej sytuacji. Każdy może zaproponować zmianę, która będzie poddana pod głosowanie. Na zebraniach nakłada się też kary na tych, którzy reguły łamią, od łagodnych (kara pieniężna, praca społeczna) po surowe (czasowe wydalenie ze szkoły). Wbrew funcjonującym tu i ówdzie stereotypom szkoła Summerhill nie jest więc anarchią. W słowach samego A.S.Neilla chodzi o  freedom not lincence – wolność a nie samowolę.

 

Nietrudno zgadnąć, że uczniowie Summerhill z reguły wspominają lata szkolne jako wspaniały czas, wolny od lęku, nudy i przymusu. Czas fascynacji, twórczości, pasji. I, wbrew zrozumiałym obawom wielu dorosłych, z reguły decydują się w końcu przystąpić do państwowych egzaminów (angielski egzamin gimnazjalny i matura, będące przepustką na studia). No  i dobrze w nich wypadają. Nie brak im motywacji do nauki, kiedy sami zdecydują, co i kiedy studiować. Choć sam A.S.Neill uważał, że celem szkoły nie jest przygotowanie dzieci do egzaminów. „Uważam, że celem życia jest odnalezienie szczęścia, co oznacza odnalezienie zainteresowań. Edukacja powinna być przygotowaniem do życia”. I dalej: „Wolę, aby Summerhill wyprodukowała szczęśliwego zamiatacza ulic niż neurotycznego premiera”.

 

A.S. Neill miał niewielu naśladowców. Niemniej na świecie działa kilka szkół inspirowanych przykładem Summerhill, nazywając siebie „wolnymi” lub „demokratycznymi”. Od kilku lat powstają także w Polsce – można się o nich dowiedzieć więcej na bardzo ciekawym portalu poświęconym edukacji demokratycznej. Nadal – nieprzerwanie od lat 20tych ubiegłego wieku – działa też sama Summerhill. O której można poczytać na polskim portalu fanów tej szkoły. Polecam zwłaszcza wywiad z dyrektorką – córką założyciela. Wreszcie mamy klasykę: książki A.S.Neilla Summerhill i Nowe Summerhill, wydane ponownie w ostatnich latach w języku polskim (chyba w nowych tłumaczeniach). Czytajcie bo warto! Czytajcie nawet jeśli się nie zgadzacie bądź jesteście sceptyczni.

 

Zastanawiam się, jak w szkołach demokratycznych funkcjonują uczniowie ze specyficznymi potrzebami edukacyjnymi. Czy ich trudności niejako rozpływają się, gdy zdejmie się z nich ciasny wymóg podstawy programowej, którą trzeba „przerobić” w określonym czasie i wieku? Wspomniany wcześniej wywiad z dyrektorką szkoły sugeruje, że często tak właśnie się dzieje. Szkoła demokratyczna ze samej swej istoty indywidualizuje tok nauczania,  dostosowując go do potrzeb i możliwości dziecka. Ale czy zawsze całkiem skutecznie? Sam A.S. Neill stwierdził bez ogródek, iż „wolność działa najlepiej w przypadku zdolnych dzieci”. Co z tymi mniej zdolnymi, lub tymi, które doświadczają bardzo poważnych parcjalnych deficytów? Może kiedyś uda mi się zbadać ten temat, odwiedzając polskie szkoły demokratyczne. Póki co zachęcam do lektury...  i pozdrawiam wakacyjnie!

 

Komentarze (0)

Zaloguj się aby dodać komentarz

Marcin Szczerbiński

Blog dra Marcina Szczerbińskiego

Pochodzę z Bielska-Białej. W dzieciństwie miałem szczęście wędrować sporo po Beskidach i przeczytać wiele dobrych książek. Osobistych kontaktów z trudnościami w czytaniu i pisaniu miałem niewiele, czym jest dysleksja, dowiedziałem się właściwie dopiero w trakcie zajęć na czwartym roku studiów (psychologia, UJ – ach, piękny Kraków!), lecz problematyka ta szybko mnie zainteresowała. Zdecydowałem się napisać doktorat na temat psychologicznych mechanizmów uczenia się czytania i pisania. Ukończyłem go na University College London w 2001 roku. Przez dziesięć lat pracowałem jako wykładowca psychologii w instytucie logopedii na Uniwersytecie w Sheffield, ucząc głównie psychologii rozwojowej, metodologii badań, statystyki oraz problematyki czytania, pisania i dysleksji. W styczniu 2011 raz jeszcze zmieniłem kraj: obecnie pracuję w instytucie psychologii na uniwersytecie w Cork (Irlandia). Mam też trochę doświadczeń w pracy jako nauczyciel angielskiego, tłumacz i statystyk. Na moim biurku w pracy stoi bursztynowa róża – odznaka honorowego członkostwa Polskiego Towarzystwa Dysleksji, z której jestem bardzo dumny. Pytany o moje zainteresowania naukowe odpowiadam: „Wszystko, co wiąże się z fenomenem czytania i pisania” . O tym też będzie ten blog. Historia pisma; psychologiczne mechanizmy uczenia się czytania i pisania; metodyka nauczania tych umiejętności; analfabetyzm funkcjonalny; dysleksja, dysgrafia i dysortografia, ich mechanizmy, diagnoza i terapia – oto niektóre z tematów, które chciałbym poruszyć. Zapraszam do lektury i do dyskusji!