Zaloguj się

Menu

Kursy internetowe

Jeszcze o pseudonauce

 

Niedawno odkryłem, że nieznane mi wcześniej wydawnictwo Septem proponuje czytelnikowi polskiemu nielada gratkę: tłumaczenie popularnonaukowego bestselleru o tytule „Bad science” autorstwa Bena Goldacre’a, angielskiego lekarza i naukowego dziennikarza. Rezygnując z oryginalnego tytułu (który znaczy dosłownie „zła nauka”), książkę wydano jako Lekarze, naukowcy, szarlatani. Od przerażonego pacjenta do świadomego konsumenta – co, jak uważam, nieźle oddaje jej treść. Którą recenzent angielskiego Timesa przedstawia następująco:

 

Goldacre rozdaje razy na lewo i prawo, daje do wiwatu hochsztaplerom i różnym wciskaczom kitu, którzy nadużywają słowa »nauka«. Niewielu skryje się przed jego gniewem — autor uderza w firmy farmaceutyczne, samozwańczych dietetyków, udawanych naukowców i nieprofesjonalnych dziennikarzy.

 

Nie ukrywam że, moim zdaniem, książka jest znakomita: wyjaśnia czym jest dobra nauka, zła nauka, oraz pseudonauka, i dlaczego ich rozróżnienie jest ważne dla każdego konsumenta, a czasami jest dosłownie kwestią życia i  śmierci. Niektórym czytelnikom może nie odpowiadać sarkazm autora oraz wyższość, którą okazuje różnej maści hochsztaplerom – ale dla mnie najważniejsze jest to, że ich hochsztaplerstwo jasno i wyraźnie pokazuje.

 

W książce obrywa, i to nieźle, także Kinezjologia Edukacyjna; autor poświęca jej cały rozdział. Gorąco polecam, i czekam na komentarze!

  

Ps. Znający angielski mogą posłuchać autora, streszczającego treść swej książki na stronie TED. O którym to TEDzie, inicjatywie pięknej i wielce przydatnej, też na pewno jeszcze napiszę.

  

Komentarze (3)

Zaloguj się aby dodać komentarz

Wreszcie dotarła do mnie ta książka (niełatwo ją zdobyć). Czy uzyskam odpowiedź na nurtujące mnie od dawna pytanie - jak laik ma rozpoznać nierzetelne wnioski od rzetelnych, skoro większość teorii jest ogłaszanych jako "potwierdzone naukowymi badaniami"? Czasem zdrowy rozsądek coś podpowiada, ale do jakiego stopnia można polegać na własnym rozsądku? Czy nigdy nie ufać autorytetom? Komu więc ufać? I czy na pewno można zaufać autorowi książki?..;)

Beata Futkowska

Nikomu nie należy ufać bezgranicznie . Myślę że pomogą trzy zasady. Po pierwsze – zdrowy rozsądek. Jeśli coś brzmi zbyt dobrze, żeby było prawdziwe, to pewnie prawdziwe nie jest. Po drugie – własna wiedza. Wykształcona i krytyczna osoba zobaczy od razu, że pewne pomysły są podejrzane, bo kłócą się z tym co wiemy o świecie. Po trzecie – jakość przedstawionych dowodów. Sposób argumentowania, uzasadniania, a przede wszystkim przedstawiane empiryczne dowody – czy rzeczywiście jakieś są, i czy wyglądają na wystarczające?
W ramach autoreklamy wspomnę że rozwinąłem powyższe zasady szczegółowo w moim artykule na temat pseudonauki – można go ściągnąć stąd: http://www.mendeley.com/profiles/marcin-szczerbinski1/

Marcin Szczerbiński

ps - w pierwszej linijce to usmieszek chytry mial byc, ale zamienil sie w kwadracik nie wiedziec czemu :)

Marcin Szczerbiński

Marcin Szczerbiński

Blog dra Marcina Szczerbińskiego

Pochodzę z Bielska-Białej. W dzieciństwie miałem szczęście wędrować sporo po Beskidach i przeczytać wiele dobrych książek. Osobistych kontaktów z trudnościami w czytaniu i pisaniu miałem niewiele, czym jest dysleksja, dowiedziałem się właściwie dopiero w trakcie zajęć na czwartym roku studiów (psychologia, UJ – ach, piękny Kraków!), lecz problematyka ta szybko mnie zainteresowała. Zdecydowałem się napisać doktorat na temat psychologicznych mechanizmów uczenia się czytania i pisania. Ukończyłem go na University College London w 2001 roku. Przez dziesięć lat pracowałem jako wykładowca psychologii w instytucie logopedii na Uniwersytecie w Sheffield, ucząc głównie psychologii rozwojowej, metodologii badań, statystyki oraz problematyki czytania, pisania i dysleksji. W styczniu 2011 raz jeszcze zmieniłem kraj: obecnie pracuję w instytucie psychologii na uniwersytecie w Cork (Irlandia). Mam też trochę doświadczeń w pracy jako nauczyciel angielskiego, tłumacz i statystyk. Na moim biurku w pracy stoi bursztynowa róża – odznaka honorowego członkostwa Polskiego Towarzystwa Dysleksji, z której jestem bardzo dumny. Pytany o moje zainteresowania naukowe odpowiadam: „Wszystko, co wiąże się z fenomenem czytania i pisania” . O tym też będzie ten blog. Historia pisma; psychologiczne mechanizmy uczenia się czytania i pisania; metodyka nauczania tych umiejętności; analfabetyzm funkcjonalny; dysleksja, dysgrafia i dysortografia, ich mechanizmy, diagnoza i terapia – oto niektóre z tematów, które chciałbym poruszyć. Zapraszam do lektury i do dyskusji!