Zaloguj się

Menu

Kursy internetowe

Co myślicie o Internetowym Skarbczyku Dobrych Praktyk?

 

W poprzedni piątek prowadziłem warsztaty na temat dysleksji w jednym z podwarszawskich gimnazjów. Jestem pod wrażeniem tego, co zobaczyłem: wiedzy i umiejętności kadry, jej energii, ciekawości, pozytywnych emocji, które nadawały ton całości spotkania. A przede wszystkim konkretnych pomysłów dobrych praktyk, którymi nauczyciele chętnie dzielili się ze sobą.

 

To fajne doświadczenie przypomniało mi o idei, który kołacze mi się po głowie już od dawna. Jakby to było cudownie – pomyślałem sobie – gdyby gdzieś w sieci założyć takie miejsce, w którym praktycy mogliby dzielić się ze sobą PRZYKŁADAMI DOBRYCH PRAKTYK W PRACY Z UCZNIAMI ZE SPE. Gdzie nauczyciele, także rodzice – ba, same osoby ze SPE opisywaliby pomysły, które uznali za skuteczne, pomocne. A Ci z kolei nauczyciele, którzy czują się bezradni, którzy poszukują dobrych inspiracji, mogliby znaleźć rozwiązania warte próby. Takie wirtualne forum spotkań inspirujących z inspirowanymi. I też takie, gdzie każdy mógłby wystąpić w obu tych rolach — bo czasami czujemy się bezradni i szukamy inspiracji, a kiedy indziej możemy świetny pomysł zaoferować innym.

 

Nadałem całemu pomysłowi roboczą nazwę Internetowej Bazy Dobrych Praktyk w Pracy z Dziećmi ze SPE czyli IBDPwPzDzSPE…. OK, trzeba będzie trochę popracować nad akronimem. Może Skarbczyk Dobrych Praktyk (SDP) byłby lepszy?

 

Przychodzą mi do głowy dwa sposoby opisania i umieszczenia w rzeczonym Skarbczyku naszych dobrych praktyk czy inspirujących pomysłów.

 

Sposób pierwszy: zwięzły opis PROSTYCH TRICKÓW, KTÓRE UŁATWIAJĄ ŻYCIE DZIECIOM ZE SPE. W rodzaju tych, jakich wiele znajdziecie w książce Reida i Green „100 i więcej pomysłów, jak pomóc dziecku z dysleksją”. Podam przykład. Na piątkowych warsztatach jeden z polonistów wspomniał o tym, w jaki sposób sprawdza nauczenie się na pamięć zadanego wiersza. Każde dziecko ma możliwość zdania go na trzy sposoby: a) tradycyjne zadeklamowanie przed klasą; b) napisanie go; c) wygłoszenie po cichu, na ucho nauczycielowi („jak na spowiedzi” – powiedział polonista).

 

„Cóż wielkiego” — wzruszy ktoś ramionami — „Toż to oczywiste, że wykucie na blachę wiersza można sprawdzić na takie trzy sposoby”. Może nie takie oczywiste. Ja na to nie wpadłem. Zafiksowałem się na jedynym sposobie, który pamiętam ze szkoły: deklamacja przed całą klasą. Dopiero wysłuchawszy pomysłu uczestnika warsztatu przeżyłem olśnienie: No przecież! Można i tak… Uroda tego pomysłu polega też na tym, że WSZYSTKIE dzieci, a nie tylko te z dysleksją, dostają te trzy możliwości. KAŻDY wybiera tę formę zaliczenia wiersza, która mu pasuje. Korzystają nie tylko dzieci z dysleksją, ale też te bardzo nieśmiałe. I nikt nie czuje się naznaczony wątpliwym przywilejem specjalnych dostosowań. Tu żadnych specjalnych dostosowań nie ma, jest po prostu wachlarz możliwości, z którego każdy wybiera tę, która mu pasuje najbardziej. Zgodnie z założeniami edukacyjnego planowania włączającego — o którym chciałbym napisać innym razem.

Więc jeżeli  chcesz, aby Twoi uczniowie uczyli się wierszy na pamięć (inna sprawa, czy warto sobie stawiać taki cel – zostawmy to) to dlaczego nie dać im wyżej opisanych trzech możliwości? Usuwając stres, jaki towarzyszy wielu, gdy muszą stanąć przed klasą i deklamować.

 

Drugi przykład. W arkuszu informacji zwrotnej po zajęciach jeden z uczestników (bądź raczej uczestniczek… tych było więcej) napisał/a „„Następne wypracowanie będzie według reguły 43”. Chodzi o regułę – a raczej sugestię – która pojawiła się w przygotowanych przeze mnie materiałach, a która brzmiała: „Rób ćwiczenia z pisania kreatywnego, w których premiujesz oryginalność, ciekawy pomysł, siłę wyrazu, humor, etc. – a zupełnie ignorujesz ortografię i interpunkcję [a uczeń o tym wie]”. Nota bene ten pomysł okazał się kontrowersyjny i wywołał wielką dyskusję. W czym nie widzę problemu; chyba wręcz przeciwnie. Nie każde rozwiązanie będzie pasować do osobowości, stylu pracy, czy pedagogicznych przekonań każdego nauczyciela. Wszak tworzymy skarbczyk, z którego każdy wybierze tylko takie klejnociki, jakie mu się podobają i jakie pasują do jego pedagogicznej kreacji.

 

Przykład trzeci: inny nauczyciel wspomniał o filmiku video, który przygotował wraz z uczniami. Zamiast — jak to się przeważnie robi — ściągnąć jego ścieżkę dźwiękową z przepastnych zasobów internetu, zachęcił on uczniów do nagrania własnej muzyki. Sukces przeszedł oczekiwania. Nie tylko, że powstała muzyka, ale udało się odkryć, że jeden z uczniów BUDUJE własnej instrumenty muzyczne na zasadzie recyklingu: z puszek, gumowych rękawic, itp. zgoła niemuzycznych elementów. Instrumenty, które wydają niezwykłe dźwięki. O których opowiedział, które pokazał, ku zachwytowi wielu.

 

Ta muzyczna opowieść przypomniała mi o historii, jaką usłyszałem na innych z kolei warsztatach, które miałem przyjemność prowadzić parę miesięcy temu. Ich uczestniczka opowiedziała nam o „Dniu pasji i talentów” organizowanym corocznie w jej szkole. Nazwę cytuję z pamięci i nieprecyzyjnie, ale właśnie o pasje i talenty chodziło. Każde dziecko ma wtedy okazję zademonstrować to, co chce, czym się w czasie wolnym zajmuje, co go pasjonuje. Osiągnięcia niektórych uczniów – relacjonowała nauczycielka – są wprost niewiarygodne, i stawiają ich w zupełnie nowym świetle, tak w oczach rówieśników i pedagogicznego grona. Nagle okazuje się, że „problemowy uczeń” – z dysleksją czy inną dys-….  jest mistrzem! Budzi szacunek czy wręcz zazdrość tak kolegów i koleżanek, jak i pedagogicznego grona.

 

Takich właśnie „klejnocików”: zwięźle opisanych, względnie prostych i bardzo pomocnych pomysłów chciałbym zobaczyć jak najwięcej w naszym Skarbczyku.

 

Drugim sposobem dzielenia się inspiracjami mogłyby być OPOWIEŚCI O SUKCESACH. W porównaniu z omówionymi wyżej „prostymi trickami” takie opowieści byłyby dłuższe, bardziej szczegółowe i bardziej osadzone w kontekście – byłyby relacją z jednej konkretnej inicjatywy. Na przykład skutecznej próby integracji mocno skonfliktowanej klasy. Albo systemowego rozwiązania problemu przemocy w szkole. Albo zbudowania klasowego systemu pomocy dziecku z mutyzmem wybiórczym, dzięki czemu przepracowało ono swój lęk i zaczęło mówić. Te opowieści możnaby też nazwać STUDIAMI PRZYPADKÓW, choć to pewnie brzmi groźnie i nazbyt medycznie.

 

Myślę, że wszystkie pomysły, zarówno w kategorii „prostych tricków” jak i „studiów przypadku” musiałyby spełniać kilka kryteriów:

 

  • WYPRÓBOWANE W PRAKTYCE. Piszemy tylko o pomysłach, które próbowaliśmy zastosować — choć jeden raz.

 

  • OBIECUJĄCE. Piszemy o tych pomysłach, które wydały nam się skuteczne, które uznaliśmy za sukces. „Sukces” rozumiem tutaj względnie: nie musi on być absolutny, i nie musi się dokonać od razu (po drodze mogą się zdarzyć pomyłki i nieudane próby - o tych też warto napisać). Niemniej chodzi i inicjatywy które koniec końców korzystnie wpłynęły na rozwój naszych uczniów. A przynajmniej tak nam się wydaje. Bo — będę to powtarzał do znudzenia — pojedyncza obserwacja nigdy nie dowodzi, że „metoda X działa”. A już na pewno nie dowodzi, że metoda X, która zdaje się działać w mojej klasie na ucznia Y, zadziała też na innych uczniów. Niemniej nawet pojedyncza, jednostkowa obserwacja sukcesu jest ważna: stanowi jakąś przesłankę, że dany pomysł warto potraktować poważnie, że jest obiecujący.

 

  • OPISANE W SPOSÓB PRECYZYJNY, tak aby czytelnik wiedział, gdzie i jak go zastosować (a także gdzie i jak go NIE stosować – to, co w medycynie nazywamy przeciwwskazaniami). Narrator powinien też określić, w jakim kontekście (problem, nauczany przedmiot, wiek dzieci, itd.) dany pomysł wypróbował.

 

  • STANOWIĄ FORMĘ EDUKACYJNEGO PLANOWANIA WŁĄCZAJĄCEGO. Nie chodzi o dostosowania, które służą tylko określonym osobom ze specyficznym problemem (tak jak balkonik osobom z problemami w poruszaniu się, albo implant ślimakowy osobom niesłyszącym) lecz o rozwiązania, które mogą być dostępne i pomocne WSZYSTKIM uczniom — przynajmniej potencjalnie.

 

  • SĄ TEORETYCZNIE PRAWDOPODOBNE; innymi słowy dają szansę sukcesu w świetle tego, co wiemy o przyczynach i mechanizmach specjalnych potrzeb edukacyjnych, a także o ogólnych prawach rządzących rozwojem dzieci, procesami uczenia się i motywacją. Więc — użyję przykładu skrajnego — gdyby ktoś zarzekał się, że podawanie specyfików homeopatycznych znacznie poprawia wyniki  w nauce jego uczniów… nie, dziękujemy.

 

Myśląc o tych rzeczach uświadomiłem przypomniałem sobie, że mój pomysł nie jest do końca oryginalny – takie inicjatywy już istnieją.  Mamy Bazę Dobrych Praktyk Instytutu Badań Edukacyjnych (IBE). Mamy Bank Dobrych Praktyk w zakresie specjalnych potrzeb edukacyjnych Ośrodka Rozwoju Edukacji (ORE). Mamy wreszcie inicjatywę ogólneuropejską: przykłady dobrych praktyk w czytaniu i pisaniu, zbierane przez ELINET (European Literacy Policy Network, czyli europejską sieć polityki w zakresie czytania i pisania). Zachęcam Was do odwiedzenia tych miejsc. Wszystkie trzy mają bazy mają swoje zalety, ale też ograniczenia. Materiały IBE to głównie interesujące pomysły na realizację podstawy programowej, zaś materiały i ELINETu dotyczą tylko czytania i pisania – świetnie, ale ja chciałbym, aby mój Skarbczyk Dobrych Pomysłów dotyczył przede wszystkim uczniów ze SPE… Z kolei materiały na stronie ORE dotyczą dokładnie tego, o co mi chodzi – wspierania uczniów ze SPE – ale może warto by je przedstawić nieco bardziej szczegółowo (tak jak te na stronie IBE) i poddać bardziej rygorystycznej recenzji, według jasno opisanych kryteriów (tak jak te na stronie ELINET).

 

Zresztą nie chodzi przecież wcale o stworzenie własnej bazy dobrych praktyk kosztem innych baz — o zabranie czyichś skarbów, aby je schować u siebie. Wszystkie trzy bazy, które już istnieją — i ta czwarta, która mi się marzy — uzupełniają się przecież. Pomysły tam zawarte są wolne, do wykorzystania przez wszystkich chętnych. Chyba nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten sam pomysł znalazł się w więcej niż jednej bazie, raz inspirując nauczyciela, który chce ożywić swe lekcje czytania i pisania, a innym razem pedagoga, który szuka wsparcia dla swoich uczniów ze SPE.

 

Niniejszym wysyłam w świat zaproszenie: kto chętny do stworzenia takiego pomysłu, niech napisze do mnie (m.szczerbinski@ucc.ie). Bo to dzieło, które może powstać tylko przy współpracy bardzo wielu osób: recenzentów, redaktorów, informatyków (ktoś tę stronę zbudować musi!!) a przede wszystkim mnóstwa dobrych pedagogów, rodziców i osób ze SPE, którzy zechcą napisać o swoich sprawdzonych w boju rozwiązaniach.

 

Czekam!! {#emotions_dlg.smile}

 

 

 

Komentarze (2)

Zaloguj się aby dodać komentarz

Bardzo dobry pomysł... Niedługo wakacje, więc będzie nieco więcej czasu. Pedagodzy do dzieła!

Marta Kuczyńska

Czekam! :) Sam też będę zbierał wokół takie przykłady

Marcin Szczerbiński

Marcin Szczerbiński

Blog dra Marcina Szczerbińskiego

Pochodzę z Bielska-Białej. W dzieciństwie miałem szczęście wędrować sporo po Beskidach i przeczytać wiele dobrych książek. Osobistych kontaktów z trudnościami w czytaniu i pisaniu miałem niewiele, czym jest dysleksja, dowiedziałem się właściwie dopiero w trakcie zajęć na czwartym roku studiów (psychologia, UJ – ach, piękny Kraków!), lecz problematyka ta szybko mnie zainteresowała. Zdecydowałem się napisać doktorat na temat psychologicznych mechanizmów uczenia się czytania i pisania. Ukończyłem go na University College London w 2001 roku. Przez dziesięć lat pracowałem jako wykładowca psychologii w instytucie logopedii na Uniwersytecie w Sheffield, ucząc głównie psychologii rozwojowej, metodologii badań, statystyki oraz problematyki czytania, pisania i dysleksji. W styczniu 2011 raz jeszcze zmieniłem kraj: obecnie pracuję w instytucie psychologii na uniwersytecie w Cork (Irlandia). Mam też trochę doświadczeń w pracy jako nauczyciel angielskiego, tłumacz i statystyk. Na moim biurku w pracy stoi bursztynowa róża – odznaka honorowego członkostwa Polskiego Towarzystwa Dysleksji, z której jestem bardzo dumny. Pytany o moje zainteresowania naukowe odpowiadam: „Wszystko, co wiąże się z fenomenem czytania i pisania” . O tym też będzie ten blog. Historia pisma; psychologiczne mechanizmy uczenia się czytania i pisania; metodyka nauczania tych umiejętności; analfabetyzm funkcjonalny; dysleksja, dysgrafia i dysortografia, ich mechanizmy, diagnoza i terapia – oto niektóre z tematów, które chciałbym poruszyć. Zapraszam do lektury i do dyskusji!