Zaloguj się

Menu

Kursy internetowe

Milczenie morza

Jeżeli ilustracja w jakiś sposób ma wydobywać istotę tekstu, powinna ogniskować ten jego walor, który jest w nim najbardziej wymowny. Szyjąca kobieta. Dziś już widok niemal nieobecny… Skupiona na czynności tak kobiecej i tak zapomnianej, jak zapominane bywają igła i nitka, które naprawiały odzież naszego dzieciństwa… Widok szyjącej to niemal alegoria. Może domu, którego już nie ma? Zobaczymy go jednak na starych obrazach, sztychach i ilustracjach…

Młoda kobieta trzyma na kolanach materię, do której przyszywa starannie łatę. To ubranie starego mężczyzny siedzącego w fotelu i pijącego wieczorną kawę – jej wuja. Oboje milczą. Ogień płonie. Dziewczyna nie podnosi wzroku, skupiona na pracy, a może na monologu gościa – który stoi przy kominku i mówi o Francji. O swojej szczerej, wielkiej miłości do Francji! I do jej kultury. Gość jest Niemcem – klasyczny typ aryjski, choć z francuskim nazwiskiem… Mundur oficerski zamienił na ten wieczór na pełne elegancji cywilne ubranie… Mówi, chociaż oboje ludzi, u których „gości”, zdają się ignorować jego obecność… On jednak szanuje to milczenie. Wszedł do Francji w hełmie i podkutych butach. Nie chciał tak, ale musiał. Jest intruzem. Ale cywilizowanym – pochodzi z kraju Goethego, Bacha, Haendla i Beethovena. Marzy mu się małżeństwo Niemiec i Francji i wierzy, że to jest możliwe… Jak w baśni o Pięknej i Bestii; bo przecież Bestia ma serce i jest  przemienionym szlachetnym księciem. Przez wszystkie wieczory – ponad sto wieczorów, dziewczyna, skupiona na szyciu nie wypowie ani słowa – prócz jednego…

Opowiadanie Vercorsa pisane w 1941 roku odnosi się co prawda do Francji, której już nie ma – tak jak nie ma już szyjących przy kominkach kobiet, jednak przywołuje na myśl coś z genius loci. W tym prowincjonalnym francuskim domu starego mężczyzny i jego młodej siostrzenicy zawiera się jakiś duch Francji. Niemiecki bohater Vercorsa – Werner von Ebrennac, jest szczęśliwy, że mógł znaleźć się w tym domu czcigodnego starego pana i milczącej panny. Będzie miał możliwość to milczenie pokonać. Trzeba będzie pokonać milczenie Francji. Ale Werner von Ebrennac – jest najeźdźcą szlachetnym i wrażliwym, jest wytworem tej samej kultury.  Ci, którzy z nim przyszli – nie łudzą się kulturowym małżeństwem. Budują świat nowy. Mają okazję zniszczyć Francję i Francja będzie zniszczona. Nie tylko jej potęga, również jej dusza. Zwłaszcza jej dusza. Bo dusza jest największym niebezpieczeństwem. Zawsze można ją wymienić na miskę soczewicy…

Odpowiedzią na tę butę jest milczenie. Tak jak milczenie morza, w którym zawiera się uśpiona potęga… W milczeniu możliwa staje się wiara w przebudzenie… Może w przebrzmiałych lekturach i odległych kontekstach jest jednak coś z prawdy współczesności?

Bo Francja ciągle jest jakimś wzorem… Na lekcji pada pytanie o powinności ludzi władzy. Nie jest przypadkowe, bo osadzone w kontekście słów Kochanowskiego: Wy, którzy Pospolitą Rzeczą władacie… Miejcie to przed oczyma zawżdy swojemi, żeście miejsca Boże zajęli na ziemi… Jak pamiętamy, dalej wzywa poeta sprawujących władzę, by nie troszczyli się o swe partykularne interesy, ale o dobro ogółu – ludu, który im paść poruczono. Komu więcej dano, od tego więcej wymagać się będzie… Ktoś zauważa, że ten model władzy, obecny w pieśni Kochanowskiego, nie odnosi się jednak do czasów oświeconych ani czasów obecnych. To model zwierzchności namaszczonej, niepochodzącej z wyboru ludu.

Kiedy Piłat osiąga ostatni stopień irytacji, mówi do przesłuchiwanego Jezusa: Wiesz, że mam władzę uwolnić cię i mam władzę cię ukrzyżować? Przesłuchiwany odpowiada mu: Nie miałbyś nade mną żadnej władzy, gdyby nie była ci dana z góry. A jednak to lud decyduje o losie Skazańca. Ciekawy na tej lekcji wydaje się jednak wątek czasów oświeconych i idei oświeceniowych. Rewolucja Francuska jest odbierana w szkole jako cezura dziejowa trwale zmieniająca ustalony porządek świata. Z jej hasłami wolności, równości i braterstwa – postrzegana jest jako wejście w czas społeczeństw i sprawiedliwości. Sprawa krwawego spektaklu, jaki miał miejsce na jednym z paryskich placów, nazwanych później Placem Zgody, opisywana w historii jako śmierć króla Ludwika XVI z rąk ludu, jest sprawą drugorzędną. Jednak kiedy kat pokazuje paryskiemu tłumowi odciętą głowę króla, tylko niewielu wydaje okrzyki triumfu i tylko paru zanurza piki w krwi króla. Lud trwa w milczeniu… Ta władza nie odpowie przed prawem ludzkim, ale przed najwyższym Absolutem. Tłum to „rozumie”. Przeważnie wydobywamy jednak pozytywny aspekt faktów: na plan pierwszy wysuwa się oświecona idea, a nie jakaś mistyka czy fantasmagoria. Dlatego uczniowie kojarzą Rewolucję z postępem, a nie z gilotyną. Dlatego w opowiadaniu Vercorsa najeźdźca jest cywilizowany i przychodzi w podkutych butach… Francja i tak to przetrwa…    

Komentarze (0)

Zaloguj się aby dodać komentarz

Blog Rolanda Maszki

Roland Maszka – polonista, absolwent gedanistyki, współautor podręczników szkolnych. Pasjonat teatru i tradycyjnej książki, siebie zalicza do epoki Gutenberga. Lubi stare obrazy. Inicjator dobrych praktyk w szkole.