Data wpisu:
Nasze czytanie
Wielu z nas jest bardzo przejętych zanikiem czytelnictwa w Polsce. Tymczasem, kiedy jedziemy metrem, autobusem czy tramwajem wszędzie widzimy mnóstwo ludzi zanurzonych w lekturze książek. Niestety część z nich trzyma w swoich rękach tylko smartfony albo tablety i coś tam sobie ogląda. Większość ma słuchawki w uszach. Wygląda na to, że nie czytają. Czy aby na pewno?
Czytanie przenosi się w inny wymiar. Co więcej, podobnie jak zmienia się znaczenie słów „książka” i „biblioteka”, zmianie ulega również znaczenie czasownika „czytać”. W październiku 2014 roku opublikowano raport dotyczący czytelnictwa zarówno książek tradycyjnych jak i e-booków http://booklips.pl/newsy/legimi-opublikowalo-raport-z-badania-czytelnikow-ksiazek-i-e-bookow/. Wciąż większość czytelników korzysta z książek tradycyjnych. Główny powód to przyzwyczajenie, szelest kartek, możliwość przewracania stron, zapach. Książki tradycyjne dla większości czytelników są też łatwiejsze w obsłudze- można w nich robić rozmaite zakładki, podkreślać wartościowe fragmenty, czytać na plaży czy w kąpieli. Poza tym, dla wielu wciąż jeszcze ważne jest posiadanie książek jako elementu osobistego prestiżu czy choćby wystroju mieszkania. Jak się pochwalić tysiącami tomów pokazując znajomych niepozorny tablet!?
A przecież rynek czytelników się zmienia. Opublikowany w The Economist esej zatytułowany „Przyszłość książki” http://www.economist.com/news/essays/21623373-which-something-old-and-powerful-encountered-vault?fsrc=scn/tw/te/pe/ed/frompapyrustopixels wskazuje wyraźnie na wzrost popularności książek elektronicznych. Szczególnie widać to w krajach, w których już dziś książki elektroniczne są bardziej popularne niż gdzie indziej. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, gdzie w 2018 ma dojść do zrównoważenia liczby wydawanych w obu wersjach publikacji książkowych.
Pozycja książki elektronicznej w Polsce jest wciąż w defensywie głównie z powodu jej dostępności. Porównanie cen książki papierowej i e- czy audiobooków w dalszym ciągu nie rzuca na kolana. Niezbyt wiele też wersji elektronicznych książek można odnaleźć w bibliotekach. Poważnym zagrożeniem tego stanu rzeczy jest lawinowo wzrastający dostęp do książek w internecie. Z jednej strony sieć otwiera się na kolejne biblioteki cyfrowe, z drugiej strony wielu czytelników mających ograniczony dostęp do bibliotek tradycyjnych (także cyfrowych) a poszukujących rozmaitych trudnodostępnych pozycji, coraz łatwiej je odnajduje w różnych, często haniebnie wykonanych wersjach PDF. Tu i ówdzie pojawiają się też dobrze opracowane edytorsko wydania ciekawych pozycji, udostępniane w dodatku za stosunkowo przyzwoitą cenę.
Z przytoczonych badań wynika, że wciąż najwięcej e-booków czytamy na specjalnych odtwarzaczach z papierem elektronicznym, ale rośnie liczba osób zainteresowanych czytaniem na laptopach, tabletach czy nawet smartfonach. Dotyczy to zwłaszcza ludzi często przemieszczających się. Osób, które i tak wożą ze sobą swoje telefony czy komputery. Skoro można na nie ściągnąć pożądany tekst i mieć go zawsze w zasięgu ręki- to po co obciążać się wersją papierową. W każdym przypadku, w którymś momencie korzystamy z internetu. Bywa, że wręcz czytamy on line. To powoduje nowe zjawisko, z którego próbują korzystać najważniejsi dostawcy książek elektronicznych. Polega ono na śledzeniu preferencji osób korzystających z udostępnianych pozycji. Zwłaszcza nowych. Najwięksi wydawcy już posiadają narzędzia pozwalające śledzić, co nasz szczególnie interesuje w trakcie czytania. Gromadzi się i analizuje słowa klucze. Preferencje dotyczące środków stylistycznych, ale też opisów, bohaterów, dynamiki zdarzeń. Dzieje się tak, bo elektroniczni wydawcy pracują nad narzędziem pozwalającym modyfikować tekst on line. Jeśli czytelnikowi nie podobają się opisy, to maszyna będzie e skracać. Jeśli któryś bohater wzbudzi szczególne zainteresowanie zacznie pojawiać się częściej i dodatkowo prezentować będzie cechy, które zostaną odnotowane jako najbardziej atrakcyjne dla czytelników. Będziemy czytać same „najfajniejsze” książki na świecie. Sam nie wiem. Jeśli komuś z państwa podoba się ten tekst, to być może…
Zmiana nośnika, powoduje zmiany nawyków. Wiele osób przenosząc się ze świata papierowego w świat pikseli, przez długi czas drukuje na swoich drukarkach swoje własne wersje papierowe. Do czasu. Zmienia się sposób czytania. Zamiast zaznaczać fragmenty, potem je wypisywać i wykorzystywać w formie cytatów- zaczynamy czytać całość, odnotowywać, niekiedy w urządzeniu, przy pomocy którego odczytujemy tekst, własne refleksje czy komentarze. Przestajemy się skupiać na zapamiętywaniu, a zaczynamy odczytywać idee i z nimi polemizować. Przy pomocy nowego narzędzia, zaczynamy tworzyć nową jakość pojęcia „czytanie”. Pojawia się również nowa kategoria odbiorców literatury. Wielu moich znajomych mówi, że nie czyta książek. Są za duże, za ciężkie, jakieś takie niewygodne. Jednocześnie wielu z nich mówi o szczególnym zjawisku, jakie ich coraz częściej dotyka. „Wiesz, dojeżdżam na miejsce i nie mogę wysiąść z samochodu. Czekam aż skończy się audiobook, którego słucham. No, choćby jakaś jego wyraźna część”. Widzieliście państwo samochody stojące w różnych miejsca przed domami, a w nich nieruchomych, zapatrzonych gdzieś przed siebie, czasami uśmiechniętych, niekiedy przerażonych ludzi? To nie zombi. To część dzisiejszych czytelników (?) książek.
Świat czytelnictwa się zmienia. Zmienia się też rzeczywistość dostawców nowych tekstów. Znaczona część autorów przechodzi wprost do internetu z całkowitym pominięciem półek księgarskich. Mamy już pierwsze listy bestsellerów- książek, które nigdy nie zobaczyły wersji papierowej. Wiele wydawnictw specjalizuje się w publikacjach hybrydowych- bazując głównie na wersji elektronicznej, drukuje również dla zainteresowanych wersje papierowe. Dziś może „drukować” w zasadzie każdy. Wśród twórców literatury pięknej pojawiła się nowa kategoria autorów nazywanych self-published authors. Dla wielu znawców literatury to jawna obraza słowa pisanego. Zwróćmy uwagę, że najbardziej popularne książki elektroniczne to lekceważona przez wielu „znawców” literatury fantastyka (często ocierająca się o horror) czy powieści sensacyjne.
Opisane zjawisko to jednak nie jest problem tylko naszych czasów. Zmiany związane z czytaniem kreują jednak równoczesne zmiany społeczne. Przed wiekami, kiedy książki powielane w klasztorach przez mnichów zaczynały wypierać pierwsze publikacje drukowane, włoski humanista Mikołaj Perotti skarżył się do przyjaciela, że żyją w czasach, w których każdy może drukować co tylko zechce. Perotti miał szczególny żal do kiepskich tłumaczy, którzy poprzez swoją nie najlepszą pracę, hańbili dzieła literatury antycznej. Blisko pięćdziesiąt lat po wspominanych słowach, swoje druki zaczął publikować Marcin Luter. Nie przywiązywał do nich specjalnego znaczenia, ale wiedział, że dzięki temu będzie mógł dotrzeć do większej liczby osób. Jego broszury i teksty wielu innych, znacznie mniej od niego istotnych autorów, przyczyniły się nie tylko do reformacji, ale wręcz do obalenie feudalizmu. Ewolucja nośnika tekstu i funkcji czytania, doprowadziła do zmiany formacji społecznej. Do czego doprowadzą e-booki?
Blog Jarosława Kordzińskiego
Jestem trenerem, coachem, mediatorem, autorem tekstów z zakresu zarządzania oświatą, organizacji procesu edukacyjnego i psychologii pozytywnej; szkoleniowcem specjalizującym się w szkoleniach dotyczących zarządzania oświatą oraz w kształceniu kompetencji społecznych: komunikacji interpersonalnej, pracy w zespole, rozwijaniu umiejętności przywódczych, wywierania wpływu na innych itp.
Komentarze (0)
Zaloguj się aby dodać komentarz