Zaloguj się

Menu

Kursy internetowe

Nazwy liter

Wakacje są już wspomnieniem, zapraszam zatem do lektury moich wpisów w kolejnym roku szkolnym. Bardzo liczę na Państwa inspiracje w doborze tematów. Proszę sygnalizować, co Was interesuje, a postaram się podjąć wątek najszybciej, jak się da. Zadano mi niedawno ciekawe pytanie dotyczące liter i głosek. Wszyscy wiemy, że podstawowa różnica między nimi polega na tym, że litera to pojęcie odnoszące się do pisma, a głoska – do mowy, zatem litery zapisujemy, a głoski wymawiamy. Nazwą głoski jest jej wartość fonetyczna, np. a, b, c, d. Nie ma tu problemu, bo głoski wymawiamy. A co jest nazwą litery? Czasami przecież literę też trzeba nazwać, a nie tylko zapisać. Z liter składa się alfabet i właśnie recytując go, wymawiamy nazwy liter: a, be, ce, de... Warto wiedzieć, że nazwy liter nie zostały poddane normalizacji, co oznacza, że ich brzmienie jest kwestią zwyczajową. Nie sprawiają nam problemu nazwy często występujące, takie jak nazwy liter samogłoskowych (a, o, u), podstawowych liter spółgłoskowych (de, ef, gie) czy dwuznaków sprawiających trudności ortograficzne i z tego względu często używanych (er zet, ce ha). Gorzej idzie już nazywanie znaków takich jak: Ć, CZ, DZ, SZ, DŹ, DZI, CI, NI, SI, ZI. Niespecjalnie w rozstrzygnięciu wątpliwości pomogą nam słowniki języka polskiego, bo nie notują nazw liter systematycznie. O ile większość z nich podaje, że be to nazwa litery b, a zet – litery z, o tyle pozostałe nazwy pojawiają się rzadko. Wyjątek stanowi Inny słownik języka polskiego (dalej: ISJP) pod redakcją Mirosława Bańko, w którym zanotowano nazwy wszystkich pojedynczych liter polskiego alfabetu. Powróćmy do nazw kłopotliwych. Jak nazwać literę Ć? Może eć, analogicznie do eń i eś, a może cie, analogicznie do ce, ale jest także żet i ziet, więc mogłoby być chyba i ciet. Najbardziej trafny wydaje mi się wariant drugi. Nazwa litery jest tu analogiczna nie do nazw wybranych liter ze znakiem diakrytycznym (Ć jak Ś i Ń), ale odpowiednika podstawowego (Ś jak S, Ń jak N, Ź jak Z, a więc Ć jak C). Skoro jest eś (bo es), eń (bo en), ziet (bo zet), to powinno być cie (bo ce). Za tym wariantem opowiada się ISJO. Proszę zwrócić uwagę, że wśród nazw liter występuje także pewna wariantywność. Literę Ó nazywa się o z kreską, u zamknięte lub u kreskowane. Ta ostatnia nazwa jest najmniej fortunna, gdyż miesza wrażenia wzrokowe ze słuchowymi, ale z pewnością funkcjonuje. Z kolei literę Ż nazywa się żet, zet z kropką lub samo żet, a nawet nieprawidłowo, bo tautologicznie, żet z kropką. A jak nazywać znaki złożone? Zgodnie z regułą nazywania dwuznaków poprzez sumę nazw liter składowych (jak w wypadku er zet) należałoby przeczytać CZ jako ce zet, DZ jako de zet, a ZI jako zet i. Jeśli jednak ktoś definiuje literę jako znak głoski (odsyłam do wpisu pt. Czy CZ jest literą?), to będzie starał się nadać jedną nazwę dwuznakom. Właściwie istnieją dwie możliwości: dodanie e przed lub po wartości brzmieniowej głoski. Idą tropem analogii do nazwy litery podstawowej, może być zatem cze, dze (analogicznie do ce, de) albo esz (analogicznie do es). Problem nazw liter może się wydawać marginalny, ale stanowi pewien kłopot w nauczaniu początkowym. Litery są wstępem do nauki czytania i pisania. Polskie dzieci nie poznają jednak liter poprzez naukę alfabetu (jak przykładowo dzieci anglojęzyczne), tylko poprzez trening fonologiczny. Nauczyciel pokazuje napisany wyraz i go wymawia. Kiedy przeprowadza analizę słuchowo-wzrokową, wymawia głoski, pokazując litery, zatem dzieci poznają litery poprzez wartość fonetyczną odpowiadających im głosek. Alfabet jako uporządkowany zbiór liter (wraz z nazwami tych liter) dzieci poznają nieco później, zwykle na koniec klasy pierwszej lub nawet w klasie drugiej. Na początku uczący się, widząc G, słyszą, że jest to g, a nie gie. Zdarza się, że nauczyciel nie wymawia głoski w izolacji starannie (jest to bardzo trudne, szczególnie przy artykulacji głosek zwartych), a wtedy dzieci słyszą gy. Dziecko w nauczaniu wczesnoszkolnym z pewnością zetknie się z dwoma zestawami nazw liter: tym pierwszym, nieoficjalnym, którego nazwy brzmią tak samo jak głoski odpowiadające konkretnym literom (w, z, ż), a często podczas wymowy nazw liter w izolacji przekształcają się w sylabę z samogłoską /y/ (wy, zy, ży), oraz tym drugim, oficjalnym (wu, zet, żet). Jak Państwo radzicie sobie z tą kwestią? Czy w ogóle jest z tym kłopot?

Komentarze (0)

Zaloguj się aby dodać komentarz

Okiem językoznawcy. Blog dr hab. Elżbiety Awramiuk

Z wykształcenia jestem językoznawcą polonistycznym. Swoje życie zawodowe związałam z Uniwersytetem w Białymstoku, gdzie obecnie pracuję na stanowisku profesora w Zakładzie Współczesnego Języka Polskiego na Wydziale Filologicznym. Jestem członkiem Polskiego Towarzystwa Językoznawczego, międzynarodowego stowarzyszenia International Association for the Improvement of Mother Tongue Education (IAIMTE), a także zespołów redakcyjnych dwóch czasopism: L1 – Educational Studies in Language and Literature oraz Białostockie Archiwum Językowe. Mimo pracy na uczelni miałam okazję poznać życie polskiej szkoły z wielu perspektyw. W latach 90. pracowałam jako polonistka w szkole średniej (wspominam ten okres jako fenomenalne doświadczenie zawodowe i osobiste), a potem wiele lat współpracowałam z białostockimi szkołami jako metodyk wprowadzający studentów w tajniki pracy nauczyciela polonisty. Poznawałam też szkołę z perspektywy rodzica dwojga dzieci. Moje zainteresowania naukowe dotyczą kształcenia językowego, lingwistycznych podstaw nauki czytania i pisania oraz fonologii i ortografii współczesnego języka polskiego. Wokół tych zagadnień będą koncentrowały się moje wpisy. Liczę, że kontakt z nauczycielami pozwoli mi skonfrontować mój punkt widzenia z ujęciem praktyków, a przy okazji – czego bardzo bym sobie życzyła – odnaleźć nowe interesujące obszary badawcze, interesujące także z tego powodu, że wypływające z realnych potrzeb ludzi zajmujących się edukacją. Gorąco zapraszam do lektury i wymiany poglądów.