Zaloguj się

Menu

Kursy internetowe

Opis inteligencji dzieci w opiniach psychologiczno-pedagogicznych (część 2)

Przygotowując mój poprzedni wpis na temat opisu inteligencji w opiniach psychologiczno-pedagogicznych nie byłem świadom tego, iż właśnie weszło w życie rozporządzenie MEN regulujące pracę poradni psychologiczno-pedagogicznych. Dobrze się składa, gdyż reguluje ono między innymi kwestię treści i formy opinii, dając formalne kryteria oceny ich jakości. Cytuję odpowiedni paragraf tego rozporządzenia:

 

§ 6. 1. Opinia poradni zawiera:

 

1) oznaczenie poradni wydającej opinię;

2) numer opinii;

3) datę wydania opinii;

4) podstawę prawną wydania opinii;

5) imię i nazwisko dziecka albo pełnoletniego ucznia, którego dotyczy opinia, jego numer PESEL, a w przypadku braku numeru PESEL — serię i numer dokumentu potwierdzającego jego tożsamość, datę i miejsce jego urodzenia oraz miejsce zamieszkania, nazwę i adres odpowiednio przedszkola, szkoły lub placówki oraz oznaczenie odpowiednio oddziału przedszkolnego w przedszkolu, oddziału w szkole lub grupy wychowawczej w placówce, do której dziecko albo pełnoletni uczeń uczęszcza;

6) określenie indywidualnych potrzeb rozwojowych i edukacyjnych oraz możliwości psychofizycznych dziecka albo pełnoletniego ucznia oraz opis mechanizmów wyjaśniających funkcjonowanie dziecka albo pełnoletniego ucznia, w odniesieniu do problemu zgłaszanego we wniosku o wydanie opinii;

7) stanowisko w sprawie, której dotyczy opinia, oraz szczegółowe jego uzasadnienie;

8) wskazania dla nauczycieli dotyczące pracy z dzieckiem albo pełnoletnim uczniem;

9) wskazania dla rodziców dotyczące pracy z dzieckiem albo wskazania dla pełnoletniego ucznia, które powinien stosować w celu rozwiązania zgłaszanego problemu;

10) imiona i nazwiska oraz podpisy specjalistów, którzy sporządzili opinię;

11) podpis dyrektora poradni.

 

2. W przypadku gdy opinia dotyczy dziecka uczęszczającego do przedszkola, szkoły lub placówki albo pełnoletniego ucznia uczęszczającego do szkoły lub placówki, na pisemny wniosek odpowiednio rodziców albo pełnoletniego ucznia, poradnia przekazuje kopię opinii do przedszkola, szkoły lub placówki, do której dziecko albo pełnoletni uczeń uczęszcza.

 

3. Poradnia wydaje, na pisemny wniosek rodzica albo pełnoletniego ucznia, informację o wynikach diagnozy przeprowadzonej w poradni.

 

Cytowaną przeze mnie opinię wydano ZANIM nowe rozporządzenie weszło w życie, więc trochę nie fair jest krytykować ją w jego świetle. Jednak nie tylko ministerialne rozporządzenie, ale także zdrowy rozsądek podpowiada, że dobra opinia powinna zawierać: próbę wyjaśnienia mechanizmów trudności (punkt 1.6), jasne stanowisko i jego dobre uzasadnienie (punkt 1.7), wskazania dla nauczycieli (punkt 1.8) oraz rodziców (punkt 1.9). Pod tymi względami cytowana przeze mnie opinia zawiodła w sposób ewidenty, na co zresztą zwrócili uwagę komentatorzy. Odpowiedź iż „Po każdym badaniu [...] rodzic otrzymuje ustne lub pisemne wskazówki do dalszej pracy z dzieckiem” jest moim zdaniem pokrętna. Rzecz jasna badanie należy przedyskutować z rodzicem, ale pisemne wskazówki muszą być zawarte w samej opinii.

 

Chyba wszyscy zgodzimy się, że opis inteligencji przedstawiony w cytowanej opinii jest bardzo niejasny. Zaś dodatkowe wyjaśnienia zawarte w liście – odpowiedzi na pytania nauczycielki – tak naprawdę nie wyjaśniają nic. Sięgnąłem po podręcznik tekstu Wechslera oraz poświęconą mu mografię Grażyny Krasowicz-Kupis i Katarzyny Wiejak, próbując dociec jakie kokretnie wyniki uzyskało badane dziecko. Nie byłem w stanie. I myślę, że usunąć tę niejasność można jedynie:

 

1) wprost definiując zastosowane terminy (co oznacza „obniżony potencjał intelektualny”? „szeroka norma”,?  itd.);

 

2) podając wyniki badań w teście opinii.

 

Ta druga sugestia jest w Polsce niepopularna. Cytowane powyżej rozporządzenie ministerialne również oddziela opinię od wyników badań, sugerując wydawanie tych drugich jedynie na pisemną prośbę rodziców. Myślę, że to błąd. Brak wymogu umieszczania wyników badań w opinii (nie wymaga się nawet podania nazw zastosowanych narzędzi diagnostyczych!) nie tylko sprawia, że opinia jest niejasna, ale otwiera pole do nadużyć. Skoro nie trzeba podawać konkretnych wyników, to pojawia się pokusa, aby powielać jedną i tę samą opinię dla wszystkich badanych dzieci (vide wspomniany przez jedną z komentatorek Robert, który na drugiej stronie opinii staje się Tomaszem. No cóż, przynajmniej opinia miała dwie strony...Smile). Wymóg przedstawienia wyników chyba wymusza większą staranność w formułowaniu wniosków i ich uzasadnaniu. Poza tym ułatwia pracę kolejnym diagnostom, którzy w przyszłości będą ponownie oceniać dalszy rozwój i postępy szkolne dziecka.

 

Wiele osób, z którymi dzieliłem się moją sugestią umieszczania wyników testów w tekście opinii odpowiadało: „To niebezpieczne, wyniki testów – zwłaszcza testów inteligencji – które wpadną w niepowołane ręce mogą być wykorzystane przeciw dziecku”. No cóż, sądzę, że podobnie może stać się z pokrętnym opisem inteligencji, którego przykładem jest cytowana przeze mnie opinia.

 

 

Myślę, że możliwy jest kompromis: sama opinia nie przedstawia wyników testów (choć wymienia je z nazwy); wyniki są przedstawione w załączniku opinii. Od rodzica zależy, czy przekaże ten załącznik dalej. Ponadto opinia musi zawierać legendę – coś w rodzaju słowniczka – wyjaśniającego szczegółowo znaczenie najważniejszych użytych w opinii terminów (takich jak „inteligencja przeciętna”, „poniżej przeciętnej”, „niska”, „bardzo niska”, itd.).

 

Na koniec chciałem przeformułować cytowaną tu opinię w sposób dla mnie zadowalający – napisać ją po swojemu. Ale widzę, że wówczas ten wpis zrobiłby się baaaardzo długi, poza tym „już noc zapada, nigdzie drogi ni kurhanu”. Więc może innym razem, niedługo....

Komentarze (1)

Zaloguj się aby dodać komentarz

Kompromis proponowany przez Pana Doktora to według mnie dobra propozycja, tym bardziej, że czasem dziecko wędruje z opinią do różnych specjalistów, którym wiedza z "załącznika" pomogłaby na starcie. Jestem zdania, że dobry diagnosta powinien spojrzeć "szerzej" i ponad tylko "surowe" wyniki. Obserwacja dziecka w róznych środowiskach i mądre wnioski np. rodzica, nauczyciela to także klucz do sukcesu.

Marta Kuczyńska

Marcin Szczerbiński

Blog dra Marcina Szczerbińskiego

Pochodzę z Bielska-Białej. W dzieciństwie miałem szczęście wędrować sporo po Beskidach i przeczytać wiele dobrych książek. Osobistych kontaktów z trudnościami w czytaniu i pisaniu miałem niewiele, czym jest dysleksja, dowiedziałem się właściwie dopiero w trakcie zajęć na czwartym roku studiów (psychologia, UJ – ach, piękny Kraków!), lecz problematyka ta szybko mnie zainteresowała. Zdecydowałem się napisać doktorat na temat psychologicznych mechanizmów uczenia się czytania i pisania. Ukończyłem go na University College London w 2001 roku. Przez dziesięć lat pracowałem jako wykładowca psychologii w instytucie logopedii na Uniwersytecie w Sheffield, ucząc głównie psychologii rozwojowej, metodologii badań, statystyki oraz problematyki czytania, pisania i dysleksji. W styczniu 2011 raz jeszcze zmieniłem kraj: obecnie pracuję w instytucie psychologii na uniwersytecie w Cork (Irlandia). Mam też trochę doświadczeń w pracy jako nauczyciel angielskiego, tłumacz i statystyk. Na moim biurku w pracy stoi bursztynowa róża – odznaka honorowego członkostwa Polskiego Towarzystwa Dysleksji, z której jestem bardzo dumny. Pytany o moje zainteresowania naukowe odpowiadam: „Wszystko, co wiąże się z fenomenem czytania i pisania” . O tym też będzie ten blog. Historia pisma; psychologiczne mechanizmy uczenia się czytania i pisania; metodyka nauczania tych umiejętności; analfabetyzm funkcjonalny; dysleksja, dysgrafia i dysortografia, ich mechanizmy, diagnoza i terapia – oto niektóre z tematów, które chciałbym poruszyć. Zapraszam do lektury i do dyskusji!