Zaloguj się

Menu

Kursy internetowe

Jak rozmawiać z małymi dziećmi – nie tylko po to, aby słuchały, ale także, aby ich język pięknie się rozwijał.

Niedawno na zajęciach z moimi studentami psychologii i pedagogiki omawiałem artykuł  Eriki Hoff, zatytułowany “Jak kontekst społeczny wspiera i kształtuje rozwój języka”. Dotyczny on języka małych dziecka, w wieku poniemowlęcym i przedszkolnym. Tytułowy “kontekst społeczny”, który artykuł omawia, to: krąg kulturowy, status socjoekonomiczny rodziny, dwujęzyczność, kolejność urodzenia (dzieci pierworodne versus te urodzone później), i jeszcze parę innych aspektów środowiska, w którym wzrasta dziecko. Autorka zebrała i przeanalizowała liczne badania, w których mierzono wpływ tych kontekstów na rozwój językowy małych dzieci. Są to głównie badania korelacyjne, prowadzone według następującego schematu:

 

-           Bierzemy grupę dorosłych – rodziców, czasem nauczycieli. Mierzymy ich sposób komunikowania się z dziećmi – co mówią, i jak mówią. Oczywiście, wykrywamy różnice: jedni dorośli mówią mniej, drudzy więcej; jedni budują takie zdania, drudzy inne, i tak dalej.

 

-          Następnie w podobny sposób badamy ich dzieci (lub uczniów): sprawdzamy, ile wyrazów rozumieją, jakie zdania potrafią zbudować, i tak dalej. Tutaj również, rzecz jasna, wykrywamy różnice: jedne dzieci są bardziej kompetentne językowo, inne mniej.

 

-          Na koniec zestawiamy  – korelujemy ze sobą – wyniki dorosłych i dzieci, sprawdzając, czy istnieje między nimi związek. Innym słowy, pytamy: “Czy to, jak komunikują się dorośli ma z związek z tym, jak rozwinięte językowo są ich dzieci?

 

Nie zdziwi Was, że odpowiedź na to pytanie jest zasadniczo pozytywna. Badania korelacyjne przedstawione w artykule wykryły szereg związków między kompetencjami komunikacyjnymi rodziców (czy nauczycieli) a rozwojem językowym ich dzieci (czy uczniów). Niektóre z tych związków są silne, inne słabsze, niektóre mają charakter dość ogólny (np. rodzice, którzy mówią w domu więcej, mają dzieci lepiej rozwinięte językowo), inne znacznie bardziej specyficzne. I tutaj dochodzimy do sprawy dla mnie najciekawszej: z analizy tych związków można wyłuskać szereg praktycznych wskazówek odnośnie skutecznych sposobów komunikacji z dziećmi. Skutecznych nie w sensie “aby były grzeczne i nas słuchały” – to osobny problem – ale skutecznych w sensie rozwojowym. Innymi słowy: jak rozmawiać z dziećmi, aby ich język pięknie się rozwijał? Takie wskazówki chciałbym spisać poniżej.

 

Zacznę od ostrzeżenia: wyciągając wnioski z badań korelacyjnych bardzo łatwo o błędy. Korelacja nie implikuje kauzacji – jak mądrze mówią metodolodzy. Z tego, że między zachowaniem dorosłych a zachowaniem dzieci występuje związek nie musi wcale oznaczać, że to pierwsze wprost kształtuje to drugie. Podobieństwo zachowań dorosłych i dzieci może wynikać na przykład stąd, że jedni i drudzy żyją w tym samym środowisku i kulturze i dlatego mają podobne doświadczenia – niezależnie od ich bezpośrednich interakcji. W przypadku rodziców i ich biologicznych dzieci podobieństwo może też być uwarunkowane genetycznie – rodzic i dziecko dzielą w połowie te same geny i to one mogą wpływać na podobne zachowania u obojga. Wreszcie czasami to dzieci kształtują I kontrolują zachowania rodziców, a nie odwrotnie – dla przykładu, dziecko nadpobudliwe wywoła całkiem inne reakcje rodziców, niż dziecko spokojne.

 

Jednak w przypadku badań omawianych przez Hoff faktycznie wydaje się prawdopodobne, że to, co mówią i jak mówią rodzice czy opiekunowie w żłobku czy nauczyciele w przedszkolu faktycznie bezpośrednio wpływa na język dziecka. Wszak w pierwszych latach życia ci dorośli są oni na ogół głównym źródłem, z którego do dzieci „płynie język” – później się to zmienia, większą rolę zaczynają odgrywać rówieśnicy, książki, internet.

 

Przedstawiam więc, wyłuskane przez mnie z artykułu Hoff sugestie dla rodzica i nauczyciela. Nawet jeśli nie pomogą, to raczej nie zaszkodzą….

 

1.      Bądź responsywny. Podążaj za dzieckiem

 

Co odkryto w badaniach korelacyjnych?

 

Rodzice i nauczyciele różnią się pod względem cechy zwanej responsywnością. Jesteśmy responsywni w kontakcie z drugą osobą, jeśli nasze słowa i czyny są odpowiedzią na to, co ta druga osoba mówi i robi. Responsywni dorośli są uważni na to, co dziecko mówi i robi, reagują na to. Responsywność wiąże się ze sposobem komunikacji, który można nazwać “podążaniem za”: kiedy nasze wypowiedzi uwzględniają to, co mówi i robi dziecko, budują na tym, np.:

 

dziecko: “auto!”, dorosły: “tak, białe auto!”

 

dziecko: “nie”, dorosły: “nie chcesz kaszki!?”.

 

Język małych dzieci rozwija się lepiej, jeśli dorośli są responsywni a ich wypowiedzi podążają za wypowiedziami i zachowaniami dziecka.

 

Dlaczego? Jaki mechanizm może tutaj działać? (to trochę moje hipotezy, z którymi Hoff niekoniecznie by się zgodziła…)

 

Dzieciom zapewne łatwiej zrozumieć wypowiedzi, które są responsywne I “podążające”, gdyż stanowią one powtórzenie i rozwinięcie tego, co dziecko samo powiedziało. Zaś powtórzenia są pomocne (patrz punkt 5 poniżej). Pomaga też, kiedy dorosły mówi o tym, co dziecko interesuje, na czym koncentruje się jego uwaga (patrz punkt 2). Poza tym responsywni dorośli na ogół po prostu mówią więcej, ze wszystkimi korzystnymi tego konsekwencjami (patrz punkt 3).

 

Jakie wynikają z tego praktyczne wnioski – dla tych, którzy dbają o rozwój językowy małych dzieci?

 

Bądź uważny, bądź responsywny! W swoich wypowiedziach buduj na tym, co dziecko samo powiedziało i zrobiło

 

2.      Skieruj swą uwagę na to, na co kieruje ją dziecko

 

Co odkryto w badaniach korelacyjnych?

 

Uczenie się języka (a w każdym razie nowych słów) przebiega lepiej, kiedy dziecko i dorosły są w stanie współdzielonej uwagi - kiedy jednocześnie koncentrują swoją uwagę na tym samym przedmiocie lub tej samej akcji. Dzieci uczą się nowych słów lepiej, jeśli dorosły komentuje to, na czym skupia się uwaga dziecka – w przeciwieństwie do sytuacji, kiedy dorosły, mówiąc, próbuje przekierować uwagę dziecka.

 

Dlaczego? Jaki mechanizm może tutaj działać?

 

Przetwarzamy i zapamiętujemy to, na co zwracamy uwagę – to chyba ogólna zasada uczenia się, która nie dotyczy tylko małych dzieci. Oczywiście dorośli mogą stosunkowo łatwo przekierowywać swą uwagę w nowym kierunku. Dzieciom zapewne przychodzi to znacznie trudniej.

 

Jakie wynikają z tego praktyczne wnioski – dla tych, którzy dbają o rozwój językowy małych dzieci?

 

Jak już powiedziano w punkcie pierwszym: podążaj za tym, co dziecko robi i mówi, buduj na tym. Komentuj to, na co dziecko zwraca uwagę, zamiast przekierowywać uwagę dziecka w innym kierunku.

 

3.      Mów wiele do dziecka

 

Co odkryto w badaniach korelacyjnych?

 

Dzieci, do których dorośli mówią więcej mają lepiej rozwinięta gramatykę, słownictwo i myślenie pojęciowe.

 

Dlaczego? Jaki mechanizm może tutaj działać?

 

Kiedy ktoś mówi do nas więcej, to słyszymy ten sam materiał (słowa, struktury gramatyczne, itd.) częściej. A powtórzenia są rzecz jasna korzystne dla uczenia się języka; zwłaszcza powtórzenia z wariacjami (patrz punkt 5). Poza tym ilość przechodzi w jakość: okazuje się, ze dorośli, którzy mówią więcej do dzieci, używają też na ogół większego zasobu słów oraz bardziej różnorodnych struktur gramatycznych. Ich język jest więc bogatszy, a to też pomocne (patrz punkt 7).

 

4.      Rozmawiaj – nie tylko nakazuj i zakazuj.

 

Co odkryto w badaniach korelacyjnych?

 

Mówienie wiele do dziecka jest pomocne – stwierdziliśmy powyżej. Ale nie zawsze! Ilość mowy dyrektywnej kierowanej do dzieci (zakazów, poleceń, itd.) nie koreluje wcale, bądź koreluje negatywnie, z ich rozwojem językowym. Natomiast ilość mowy konwersacyjnej (pytania, opisy, komentarze) kierowanej do dzieci koreluje pozytywnie z ich rozwojem językowym.

 

Dlaczego? Jaki mechanizm może tutaj działać?

 

Mowa dyrektywna jest na ogół uboższa słownikowo i gramatycznie niż mowakonwersacyjna. Poza tym często próbuje ona przekierować uwagę dziecka na nowe tory, co nie pomaga (patrz punkt 2).

 

Jakie wynikają z tego praktyczne wnioski – dla tych, którzy dbają o rozwój językowy małych dzieci?

 

Niech twoja komunikacja z dzieckiem nie ogranicza się do poleceń i zakazów. Nazywaj rzeczy, opisuj dziecku świat, odpowiadaj na pytania, zadawaj je, podejmuj rozmowę.

 

5.      Powtarzaj – najlepiej troszkę inaczej za każdym razem.

 

Co odkryto w badaniach korelacyjnych?

 

Redundancja (czyli nadmiarowość) w komunikacji dorosłych koreluje pozytywnie z rozwojem językowym dzieci. Chodzi przede wszystkim o powtórzenia, częściowe powtórzenia, bądź powtórzeń “z rozbudowaniem”.

 

Dlaczego? Jaki mechanizm może tutaj działać?

 

Powtórzenia dają sygnał o wyższej jakości, łatwiejszy do wykrycia wśród informacyjnego szumu. Ponadto, jeśli powtórzenia nie są identyczne, ale zmieniają lub rozbudowują nieco kontekst użycia danego słowa lub frazy, to dostarczają dodatkowych wskazówek na temat ich znaczenia – redukują niejasność, wieloznaczność języka (patrz punkt 6).

 

Jakie wynikają z tego praktyczne wnioski – dla tych, którzy dbają o rozwój językowy małych dzieci?

 

Powiedz, powtórz, a potem jeszcze powtórz w inny sposób – niczym muzyk, który improwizuje wariacje na temat jakiejś melodii.

 

6.      Dawaj bezpośrednie, liczne i różnorodne wskazówki co do znaczenia wyrazów

 

Co odkryto w badaniach korelacyjnych?

 

Dzieci szybciej uczą się nazw rzeczy, kiedy dorosły bezpośrednio wskazuje ich desygnaty. Z kolei czasowników dzieciom uczyć się łatwiej, gdy dorosły ich w wielu zdaniach o odmiennej strukturze gramatycznej.

 

Dlaczego? Jaki mechanizm może tutaj działać?

 

Kiedy wprost wskazujemy na desygnat danej nazwy, unikamy wieloznaczności. Natomiast wielokrotne użycie wyrazu w zdaniu o innej budowie może być korzystne aż z trzech, powiązanych ze sobą, powodów. Po pierwsze, powtarzamy, wysyłając tym samym wyraźniejszy sygnał (patrz punkt 5). Po drugie, dostarczamy dodatkowych wskazówek gramatycznych odnośnie właściwego użycia danego wyrazu. Po trzecie, dostarczamy też dodatkowych wskazówek semantycznych, odnośnie jego znaczenia. Jak w poniższym przykładzie:

 

Wczoraj trampoliłem idąc do pracy. Lubię trampolić – to fajne ćwiczenie. Ale trzeba uważać: trampoląc, zdarzyło mi się nie raz potknąć a nawet wywrócić.

 

Choć nadal nie wiesz dokładnie, co znaczy słowo „trampolić”, potencjalny zakres jego znaczeń zawęził się znacznie, gdyż użyłem go trzykrotnie w odmiennej formie, za każdym razem dodając przy tym dodatkowe informacje na temat tego, co może znaczyć.  

 

Jakie wynikają z tego praktyczne wnioski – dla tych, którzy dbają o rozwój językowy małych dzieci?

 

Kiedy coś nazywasz, wskaż wprost, o co ci chodzi. Kiedy opisujesz działania – używasz czasowników – powtarzaj je w zdaniach o odmiennej budowie.

 

7.      Mów do dziecka bogatym językiem. Nie upraszczaj zbytnio

 

Dzieci, które słyszą dłuższe, bardziej złożone oraz zróżnicowane gramatycznie zdania mają lepiej rozwiniętą gramatykę. Dzieci, które słyszą więcej odmiennych słów, mają lepiej rozwinięty słownik.

 

Dlaczego? Jaki mechanizm może tutaj działać?

 

Bogaty język dorosłych dostarcza lepszego modelu dla rozwijającego się języka dziecka. Oczywiście, bardzo skomplikowane gramatycznie czy słownikowo wypowiedzi dorosłych będą dla dzieci niezrozumiałe. Ale zbyt trudne jest tu zapewne lepsze niż zbyt łatwe: dzieci wydobędą z potoku mowy dorosłych to, co są w stanie zrozumieć, a zignorują resztę. Natomiast zbytnia prostota może stanowić brak: wszak nie można opanować słów czy gramatyki, których nigdy się nie słyszało.

 

Wspomniane w tym punkcie wyniki badań mogą wydawać się niezgodne z naszą wiedzą na temat tzw. mowy matczynej czy języka nianiek – specjalnej formy mowy, o uproszczonej strukturze, przesadnej intonacji, pełnej powtórzeń i zdrobnień – którą dorośli w wielu kulturach komunikują się z dziećmi. Istnieją badania sugerujące, że mowa matczyna ma korzystny wpływ na rozwój języka dziecka. Jednak sprzeczność jest zapewne pozorna: mową matczyną komunikujemy się głównie z niemowlętami. Na tym etapie prostota może faktycznie być pomocna. Później może już nie.

 

Jakie wynikają z tego praktyczne wnioski – dla tych, którzy dbają o rozwój językowy małych dzieci?

 

Nie upraszczaj zbytnio tego, co mówisz do dziecka. Używaj zdań o odmiennej strukturze. Używaj bogatego słownictwa.

 

8.      Czytaj dziecku

 

Czytanie książek małym dzieciom koreluje pozytywnie z ich rozwojem językowym. Mówiąc precyzyjnie, chodzi nie tyle o czytanie, ile o wspólne spędzanie czasu nad książką: czytanie, ale także oglądanie obrazków, rozmowę inspirowaną treścią książki, itd.

 

Dlaczego? Jaki mechanizm może tutaj działać?

 

Wspólne spędzanie czasu nad książką stwarza wspaniałą okazję do zrozumienia i zapamiętania nowych słów i pojęć.  Zazwyczaj jest miłe – zwiększa więc motywację do komunikowania się. Istnieją dane pokazujące, że język, którego używają rodzice rozmawiając z dziećmi o książkach jest wyjątkowo bogaty – bogatszy niż używany w trakcie zabawy z dziećmi - stąd stanowi on wyjątkowo dobry model (patrz punkt 7).

 

Jakie wynikają z tego praktyczne wnioski – dla tych, którzy dbają o rozwój językowy małych dzieci?

 

Regularnie czytaj z dzieckiem, oglądaj z nim książki, rozmawiaj o nich – o ile tylko obojgu wam sprawia to przyjemność.

 

Chyba wystarczy tych wskazówek na jeden raz {#emotions_dlg.smile}

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze (1)

Zaloguj się aby dodać komentarz

Dziękuję, aż chce się trampolić po przeczytaniu tego artykułu:)
Wskazówki będę wykorzystywać w pracy i oczywiście przy okazji spotkań z wnukami.

Alina Małyszko

Marcin Szczerbiński

Blog dra Marcina Szczerbińskiego

Pochodzę z Bielska-Białej. W dzieciństwie miałem szczęście wędrować sporo po Beskidach i przeczytać wiele dobrych książek. Osobistych kontaktów z trudnościami w czytaniu i pisaniu miałem niewiele, czym jest dysleksja, dowiedziałem się właściwie dopiero w trakcie zajęć na czwartym roku studiów (psychologia, UJ – ach, piękny Kraków!), lecz problematyka ta szybko mnie zainteresowała. Zdecydowałem się napisać doktorat na temat psychologicznych mechanizmów uczenia się czytania i pisania. Ukończyłem go na University College London w 2001 roku. Przez dziesięć lat pracowałem jako wykładowca psychologii w instytucie logopedii na Uniwersytecie w Sheffield, ucząc głównie psychologii rozwojowej, metodologii badań, statystyki oraz problematyki czytania, pisania i dysleksji. W styczniu 2011 raz jeszcze zmieniłem kraj: obecnie pracuję w instytucie psychologii na uniwersytecie w Cork (Irlandia). Mam też trochę doświadczeń w pracy jako nauczyciel angielskiego, tłumacz i statystyk. Na moim biurku w pracy stoi bursztynowa róża – odznaka honorowego członkostwa Polskiego Towarzystwa Dysleksji, z której jestem bardzo dumny. Pytany o moje zainteresowania naukowe odpowiadam: „Wszystko, co wiąże się z fenomenem czytania i pisania” . O tym też będzie ten blog. Historia pisma; psychologiczne mechanizmy uczenia się czytania i pisania; metodyka nauczania tych umiejętności; analfabetyzm funkcjonalny; dysleksja, dysgrafia i dysortografia, ich mechanizmy, diagnoza i terapia – oto niektóre z tematów, które chciałbym poruszyć. Zapraszam do lektury i do dyskusji!