Zaloguj się

Menu

Kursy internetowe

Rewolucja w diagnozie SLI

No to mamy rewolucję. Dobrą rewolucję!

Jesienią zeszłego roku do wszystkich publicznych poradni psychologiczno-pedagogicznych w Polsce trafił (nieodpłatnie) zestaw nowych testów do pomiaru dziecięcych kompetencji językowych oraz kompetencji w zakresie czytania i pisania. Testy te zostały opracowane przez Instytut Badań Edukacyjnych, w ramach wielkiego projektu pod szumną nazwą “Badanie jakości i efektywności edukacji oraz instytucjonalizacja zaplecza badawczego

Nazwa może i szumna, ale opracowane testy faktycznie robią na mnie wrażenie. Zacznę od tych mierzących kompetencje językowe.

Co najmniej dwukrotnie wspomniałem już na tym blogu o specyficznych zaburzeniach rozwoju językowego (często określanych angielskim skrótem SLI – od specific language impairment). SLI to trudność w opanowaniu języka ojczystego. Trudność, jak sama nazwa wskazuje, specyficzna – nie wynikająca z globalnych zaburzeń rozwoju (takich jak autyzm czy niepełnosprawność intelektualna), niedosłuchu bądź uszkodzenia mózgu.  Dysleksja to specyficzna trudność w opanowaniu technicznej sprawności w zakresie czytania i pisania. Natomiast SLI to specyficzna trudność w opanowaniu języka – jego słownictwa, gramatyki i dyskursu (dłuższych wypowiedzi); tak w aspekcie biernym (rozumienie) jak i czynnym (wypowiadanie się)

SLI to nieco “zaniedbane” zaburzenie rozwojowe – nie funkcjonuje raczej w szerszej świadomości społecznej ani świadomości nauczycieli i prowadzi się na jego temat stosunkowo niewiele badań naukowych. A to niedobrze, bo SLI jest na ogół większym problemem niż dobrze nam znana dysleksja czy dyskalkulia. Nietrudno zgadnąć dlaczego: poważne trudności w opanowaniu systemu językowego oznaczają bowiem trudności w rozumieniu wypowiedzi innych osób i czytanych tekstów, oraz w efektywnym komunikowaniu się, tak ustnym jak i pisemnym. Z czego z kolei zazwyczaj wynikają poważne trudności w nauce oraz funkcjonowaniu społecznym.

Dzieciom z SLI można pomóc, ucząc ich języka ojczystego w sposób nieco bardziej systematyczny niż to zazwyczaj konieczne w przypadku dzieci o typowych kompetencjach językowych. Warto im też stwarzać maksimum dobrych okazji do nauki języka (o czym przeczytacie tutaj i tutaj). Rzecz jasna pomocna jest dobra wstępna diagnoza, która określi nasilenie i formę trudności. I z tym mieliśmy dotąd w Polsce spory kłopot: diagnostom brakowało odpowiednich narzędzi. Głównym instrumentem pozostawał przez lata test inteligencji Wechslera, pozwala on bowiem zmierzyć różnicę między ilorazem inteligencji słownym a wykonaniowym (niewerbalnym). W SLI ten pierwszy jest dużo niższy. Ale test Wechslera nie mierzy przecież wprost wprost kompetencji gramatycznych (morfologicznych i składniowych) i tylko w niewielkim stopniu mierzy krótkotrwałą pamięć fonologiczną (zadanie powtarzania cyfr) -  a to właśnie deficyty w zakresie tych trzech kompetencji stanowią o istocie SLI. Mieliśmy jeszcze Zetotest Grażyny Krasowicz-Kupis (do tej metody wrócę za chwilę) oraz test “Leksykon” Andrzeja Jurkowskiego mierzący zasób słownictwa u młodzieży  – i to właściwie wszystko. Oprócz tego parę metod opracowanych lokalnie, słabo dostępnych, bez ogólnopolskich norm. Diagnosta, który podejrzewał trudności językowe ale nie miał obszernej wiedzy na temat SLI ani dużego doświadczenia klinicznego, był dość bezradny.

W ostatnich latach nastąpiła pewna poprawa. Opublikowano kilka nowych testów mierzące zasób słownictwa u dzieci, przede wszystkim znakomity “Obrazkowy Test Słownikowy – Rozumienie” Ewy Haman, czy “Test Słownikowy dla Dzieci” Marii Koć-Januchty. Ale to wciąż mało. No ale teraz mamy rewolucję. Oto jej dzieci:

 

Test Powtarzania Pseudosłów TPP

Wielu z Was zna zapewne “Zetotest” Grażyny Krasowicz-Kupis. To narzędzie, opublikowane po raz pierwszy w 1997 roku (druga edycja w 2008 roku, w ramach większej baterii testów do diagnozy dysleksji) mierzy zdolność powtarzania nic nie znaczących pseudo-słów (takich jak hasupidona czy waćkrodlazek). Zetotest powstał głównie z myślą o diagnozie dysleksji. Słusznie, gdyż osoby z dysleksją wykazują często deficyt w zakresie krótkoterminowej pamięci fonologicznej (“pętli fonologicznej”) – deficyt, który widać jak na dłoni, gdy osobę nim dotkniętą poprosić o powtarzanie słów jej nieznanych – na przykład wymyślonych na potrzeby testu pseudosłów. Zadanie to sprawi jej trudność. Zaś na codzień trudność sprawi jej zapamiętanie wymowy nowych wyrazów, usłyszanych po raz pierwszy, na przykład na lekcjach w szkole.

Test Powtarzania Psedosłów jest bardzo podobny do Zetotestu, różni się jednak bodźcami – owymi zmyślonymi pseudosłowami, które dziecko ma powtarzać. Opracowano je bardzo starannie, tak aby ich struktura dźwiękowa przypominała jak najbardziej strukturę dźwiękową prawdziwych polskich wyrazów. Mówiąc bardziej formalnie, ich fonotaktyka (następstwo dźwięków po sobie) jest bardzo typowa dla języka polskiego.

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby nowy test stosować w diagnozie dysleksji. Jednak autorzy stworzyli go głównie ze względu na diagnozę SLI. Okazuje się bowiem – co pokazują liczne badania – że powtarzanie sztucznych wyrazów stwarza niesłychaną trudność większości dzieci z SLI. Znacznie większą trudność niż dzieciom z dysleksją. Problemy z powtarzaniem słów sztucznych (lub, szerzej, wszelkich nowych słów) to zapewne najbardziej charakterystyczna cecha SLI. Można więc przypuszczać, że to właśnie deficyty w zakresie pamięci fonologicznej leżą u podstaw tego zaburzenia – przynajmniej w znacznym procencie przypadków. 

Test posiada ogólnopolskie normy dla dzieci w wieku 4;0 – 8;11, a więc dla przedszkolaków i dzieci na początku nauki w szkole.

 

Test Rozwoju Językowego TRJ

To chyba najcenniejszy z nowych instrumentów diagnostycznych, o którym tu piszę. Jest to cała bateria testów, pozwalająca ocenić różne kompetencje językowe, zazwyczaj upośledzone w SLI. Oto one:

  • Słownik – rozumienie słów. Dziecko ogląda plansze, na każdej z nich widzi cztery obrazki. Musi wskazać na ten, o który pyta diagnosta, na przykład: Gdzie ktoś maszeruje? Gdzie jest lina?***
  • Słownik – produkcja słów. Zadaniie odwrotne do poprzedniego. Badany widzi serię obrazków, każdy musi nazwać, odpowiadając na pytanie Co on/ona robi? lub Co/kto to jest?
  • Gramatyka – rozumienie zdań. Zadanie analogiczne do “słownika – rozumienia słów”, lecz tym razem chodzi o całe zdania. Dziecko musi wskazać ten z czterech obrazków na planszy, który ilustruje zdanie mówione przez badającego (np. Pan je, a pani pije, albo Dziecko jest ubierane przez matkę)
  • Gramatyka – powtarzanie zdań. W tym zadaniu badany musi powtórzyć dokładnie, słowo w słowo, zdania wypowiadane przez diagnostę (np.  Marcin latem pojedzie nad morze albo Zosia nie dostanie        obiadu, dopóki tato nie wróci z pracy). Jest to więc zadanie podobne do testu powtarzania pseudosłów, z tym że dziecko powtarza nie pojedyncze zmyślone, ale całe sensowne zdania. Zapewne zadanie to mierzy przede wszystkim dwie kompetencje – krótkoterminową pamięć fonologiczną (tak jak test powtarzania pseudosłów), a także – a może zwłaszcza – kompetencję gramatyczną – umiejętność analizy składniowej zdania, koniecznej do wydobycia jego sensu. Trudno bowiem wiernie powtórzyć coś, czego nie rozumiemy. Oczywiście zadanie to wymaga także zrozumienia poszczególnych wyrazów budujących zdania – ale wyrazy te dobrano tak, aby były łatwe; rozumienie wyrazów nie powinno więc stanowić dużego wyzwania w tym akurat teście.
  • Gramatyka – odmiana wyrazów. A konkretnie odmiana rzeczowników. Posługując się obrazkami, diagnosta próbuje wydobyć od badanego pewne formy rzeczowników, na przykład:

Tu jest stół. A tu talerz leży na….???

Tu jest jedna droga. A tu jest dużo….???

Odmiana wyrazów to część morfologii. A kompetencje morfologiczne również mogą sprawiać kłopoty dzieciom z SLI.

  • Dyskurs – rozumienie tekstów. Dyskurs to wypowiedź dłuższa niż pojedyncze zdanie. W tym teście takimi wypowiedziami są krótkie opowiadania, których dziecko ma wysłuchać, a następnie odpowiedzieć na szereg pytań sprawdzających, czy dobrze je zrozumiało. Rozumienie dyskursu niewątpliwie wymaga kompetencji mierzonych we wcześniejszych testach: dobrej pojemności krótkoterminowej pamięci fonologicznej, rozumienia wyrazów, oraz kompetentnej analizy składniowej zdań. Jednak potrzebne są także kompetencje dodatkowe, wykraczające poza pojedyncze zdania. Aby zrozumieć dłuższą i bardziej złożoną wypowiedź trzeba bowiem zbudować w umyśle jej model – wyobrażenie czy streszczenie, zawierające główne postaci, relacje między nimi, następstwo zdarzeń, przyczyn i skutków, itd.

Ten test również posiada ogólnopolskie normy dla dzieci w wieku 4;0 – 8;11. Więcej na jego temat przeczytacie tutaj.

 

Standaryzowane narzędzie do oceny wypowiedzi SNOW

Ten test  mierzy umiejętność tworzenia dyskursu. Umiejętność ta – jak wyżej wspomniałem – wymaga kompetencji leksykalnych (znajomości słownictwa), gramatycznych, krótoterminowej pamięci fonologicznej, a także umiejętności zbudowania umysłowej reprezentacji całego tekstu, jego struktury – co czasem nazywa się gramatyką tekstu (w odróżnieniu od gramatyki zdania).

Pierwsza część tego zadania to opisywanie obrazka. Do tego celu służą dwie plansze, przedstawiające farmę i park – pełne akcji i fantastycznie narysowane przez ilustratorkę Justynę Kamykowską. Dzieci są proszone o opowiedzenie o tym, co dzieje się na obrazkach (a jest o czym opowiadać!). Dla najmłodszych badanych (czteroletnich) zadanie zostało nieco ułatwione – obrazki zostały podzielone na fragmenty, tworząc książeczkę.

Druga część badania to opowiadanie historyjki. Służąca temu  plansza przedstawia osiem ilustracji, składających się na historyjkę o ptaszku, kocie i piesku. Dziecko ogląda ilustrację, a następnie opowiada.

Ostatnia część badania jest przeznaczona dla dzieci starszych (5;6 – 8;11). Służy jej  książeczka obrazkowa, przedstawiająca dłuższą historię (przygodę dzieci na wycieczce szkolnej w Warszawie), którą diagnosta opowiada, jednocześnie pokazujac dziecku ilustracje. Następnie dziecko samo opowiada tę samą historię, posiłkując się obrazkami.

Test SNOW miał w założeniu także posiadać ogólnopolskie normy dla dzieci w wieku 4;0 – 8;11. Niestety nie zdążono ich jeszcze opracować. Jak informuje nas podręcznik, zostaną one opublikowane w późniejszym terminie, wraz ze szczegółowym kluczem do oceny wypowiedzi dzieci. Będzie je można pobrać ze strony  internetowej Instytutu Badań Edukacyjnych.

Na koniec opiszę jeszcze jeden test – trochę odmienny.

 

Język i Komunikacja – skala obserwacyjna dla nauczycieli JK.

To narzędzie nie wymaga badania dziecka, a jedynie jego systematyczną obserwację w szkole. Na skalę składa się 50 pytań, sprawdzających funkcjonowanie dziecka w pięciu obszarach:

-          Rozumienie języka

-          Budowanie wypowiedzi językowych

-          Prawidłowe (adekwatne do sytuacji) użycie języka, czyli pragmatyka

-          Zachowanie w szkole

-          Postępy w nauce

Skala pozwala na wstępną ocenę, czy problemy dziecka w szkole mogą wynikać z zaburzeń językowych. Test powstał z myślą o uczniach szkoły podstawowej, od I do VI klasy. Niestety jak dotąd opublikowano jedynie normy dla uczniów klas I, w przypadku starszych dzieci możliwa jest, póki co, jedynie ocena jakościowa, bez odniesienia do norm.

W przeciwieństwie do testów omówionych wcześniej, skala “Język i komunikacja” jest ogólnodostępna – znajdziecie ją w całości (wraz z podręcznikiem) na stronie Instytutu Badań Edukacyjnych, a jej krótki opis przeczytacie tutaj.

A propos podręczników: znajdziecie w nich nie tylko informacje na temat trafności i rzetelności, oraz instrukcje przeprowadzania badań – informacje ważne, lecz nudne dla większości czytelników. Podręczniki omawianych tu testów to także kopalnia wiedzy o SLI. A kto nie ma do nich dostępu (jako rzekłem tylko jeden z nich jest dostępny w sieci), bądź chce na początek przeczytać przystępne a krótkie wprowadzenie, niech konieczne zajrzy tu i sięgnie po broszurę SLI – specyficzne zaburzenia językowe. Świetne, krótkie wprowadzenie (napisane przez autorów omawianych tu testów), przydatne tak rodzicom jak i nauczycielom. Sporządzone w formacie pdf, łatwo go więc wydrukować i dzielić się nim ze światem. Na tej samej stronie znajdziecie zresztą i więcej: konferencyjne filmy i slajdy na temat SLI, czy informacje o testach czytania i pisania

O tych ostatnich innym razem. Nie chcę Was zamęczyć {#emotions_dlg.smile}

 

*** Wszystkie przykłady, które tutaj podaję, są zmyślone przez mnie. Nie chcę ujawniać treści prawdziwych zadań testowych, które mają służyć tylko i wyłącznie diagnozie.

Komentarze (2)

Zaloguj się aby dodać komentarz

Na koniec jeszcze jedna rekomendacja: świetny wywiad z Magdaleną Smoczyńską (pierwszą autorką większości omówionych wyżej testów) na temat języka dziecka oraz SLI http://www.edziecko.pl/rodzice/1,79362,2765920.html

Marcin Szczerbiński

Witam ! Rzeczywiście bardzo mało znany problem ..... Dwa lata temu zainteresowałam się SLI i wtedy przeczytałam książkę Ewy Czaplewskiej "Rozumienie Pragmatycznych Aspektów Wypowiedzi Przez Dzieci Ze Specyficznymi Zaburzeniami Językowymi SLI " .... Ta pozycja pozwoliła mi zrozumieć problem dzieci i dalej poszukiwać materiałów ..... Bardzo dziękuję , że mogę głębiej poznawać tematykę skomplikowanego zaburzenia mowy w postaci SLI ....Pozdrowienia z Beskidów ....

Kalina Stefaniak

Marcin Szczerbiński

Blog dra Marcina Szczerbińskiego

Pochodzę z Bielska-Białej. W dzieciństwie miałem szczęście wędrować sporo po Beskidach i przeczytać wiele dobrych książek. Osobistych kontaktów z trudnościami w czytaniu i pisaniu miałem niewiele, czym jest dysleksja, dowiedziałem się właściwie dopiero w trakcie zajęć na czwartym roku studiów (psychologia, UJ – ach, piękny Kraków!), lecz problematyka ta szybko mnie zainteresowała. Zdecydowałem się napisać doktorat na temat psychologicznych mechanizmów uczenia się czytania i pisania. Ukończyłem go na University College London w 2001 roku. Przez dziesięć lat pracowałem jako wykładowca psychologii w instytucie logopedii na Uniwersytecie w Sheffield, ucząc głównie psychologii rozwojowej, metodologii badań, statystyki oraz problematyki czytania, pisania i dysleksji. W styczniu 2011 raz jeszcze zmieniłem kraj: obecnie pracuję w instytucie psychologii na uniwersytecie w Cork (Irlandia). Mam też trochę doświadczeń w pracy jako nauczyciel angielskiego, tłumacz i statystyk. Na moim biurku w pracy stoi bursztynowa róża – odznaka honorowego członkostwa Polskiego Towarzystwa Dysleksji, z której jestem bardzo dumny. Pytany o moje zainteresowania naukowe odpowiadam: „Wszystko, co wiąże się z fenomenem czytania i pisania” . O tym też będzie ten blog. Historia pisma; psychologiczne mechanizmy uczenia się czytania i pisania; metodyka nauczania tych umiejętności; analfabetyzm funkcjonalny; dysleksja, dysgrafia i dysortografia, ich mechanizmy, diagnoza i terapia – oto niektóre z tematów, które chciałbym poruszyć. Zapraszam do lektury i do dyskusji!