Zaloguj się

Menu

Kursy internetowe

Pomysły na szkołę

Próbując uniknąć konfrontacji z pracami seminaryjnymi i egzaminami, które napływają na me biurko szeroką strugą, włóczę się po internecie. Z tych uników rzadko wynika jakiś pożytek, ale tym razem może jednak tak. Dzięki nim bowiem przeczytałem uroczy artykuł Montessori pod Babią Górą o alternatywnych formach nauczania zastosowanych – z dużym sukcesem jak się wydaje  –  w pewnej wiosce w Beskidzie Żywieckim. Gorąco polecam!

 

Można nie zgadzać się z wszystkim szczegółowymi rozwiązaniami zaproponowanymi w artykule (kwestia „obejścia” karty nauczyciela jest na pewno kontrowersyjna) ale ważne jest to, że da się – nie tylko narzekać, wytykać błędy, ale tworzyć naprawdę dobrą edukację, w warunkach niekoniecznie sprzyjających.

 

Na pewno znacie własne, podobne przykłady – może skromniejsze (nie każdy może otworzyć własną szkołę) ale jednak pozytywne i istotne. Niech się pojawią co prędzej na naszym forum! Smile

Komentarze (4)

Zaloguj się aby dodać komentarz

W mojej szkole koleżanka prowadzi klasę stosując metody Montessori , bo jak Pan stwierdził nie każdy może mieć własną szkołę . Ma świetnie wyposażoną klasę w pomoce , bo do pracy takiej pomoce są bardzo potrzebne ( są bardzo drogie ) . Jednak dzięki pomysłowości woźnego i pasjonaty robienia różnych rzeczy ma je wykonane za niewielkie pieniądze .
Ja jednak osobiście jestem zwolenniczka dostosowania różnych metod dla dzieci , nie każde dziecko odnajduje się w "świecie Montessori" . Stosuję też jej metody , na ile można w szkole publicznej .
Mam jednak swoja od lat sprawdzoną metodę . Moje dzieci pracuja w 4-5 grupach . Na stolikach są instrukcje , które uczniowie czytają ( w I klasie ja ich zapoznaję ) . Każda grupa to inna aktywność np. polonistyczna , matematyczna , plastyczna i przyrodnicza . Uczniowie sami dokonuja wyboru , które zadania kolejno będą wykonywać . Ja natomiast jestem przy stoliku , gdzie wprowadzam coś nowego . Mam kontakt z kikoma uczniami, bo tłumaczę nowy materiał , nowe umiejetności lub coś nad czym muszę czuwać 3 -4 -5 uczniów . I proszę mi wierzyć , że dzieci bardziej się koncentrują nad tym co maja wykonać . Ja muszę to powtarzwć dopóki wszyscy uczniowie nie przejdą tej aktywności . Cały czas jestem"na wysokich obrotach" , no i muszę kontrolować prace przy innych stolikach , ale warto . Od razu wiem , jak te umiejetności zostały zrozumiane . Uczeń dopasowuje sobie swoje tempo pracy nikt go nie popędza , a przede wszystkim koncentruje się na zadaniu w mniejszej grupce . Dzieci , bo mam obecnie klase III wybierają najpierw te zadania , które im nie sprawiają trudnośc lub są nimi bardziej zainteresowani - to daje mi tez świetną diagnozę, poznanie zainteresowań moich uczniów . Oczywiście takie zajęcia nie prowadzę codziennie , bo wiemy juz dlaczego... Na takie zajęcia przychodzą tez raz w miesiącu dziewczynki z DPS-u i świetnie sobie z pomoca moich uczniów radzą ( wtedy mam zaplanowane tylko umiejetności , które potrafia wykonać dzieci specjalnej troski) - to dopiero jest integracja .
W czasie prac dzieci też uczą sie wzajemnie sobie pomagać . Rozmawiają ze sobą , ale przez to poznają się . I nie ma w mojej klasie grup jak na dawnych zabawach tanecznych - z jednej strony dziewczynki , z drugiej strony chłopcy . Poznałam tą metodę pracy 25 lat temu i naprawdę się sprawdza . Polecam .

Kalina Stefaniak

To bardzo ciekawe! Domyślam się że element wyboru jest szczególnie ważny, bo motywujący dla dzieci. Rozumiem że aktywności są rotowane: jeśli w poniedziałek grupa A zajmuje się treściami przyrodniczymi a grupa B matematyką, we wtorek (a może nawet później tego samego dnia) jest odwrotnie. Ciekaw jestem czy grupy są stałe czy też skład ich się zmienia i czy dzieci są do nich dobierane według jakiegoś systematycznego klucza czy bardziej spontanicznie?

Marcin Szczerbiński

Witam ! Wszystkie aktywności zaplanowane w danym dniu dzieci realizują . Przykładowo z dziesiejszego dnia .
W klasie trzeciej spontanicznie dobieraja sobie aktywność , którą chcą kolejno wykonywać ( klasa I - losują kolorowe karteczki np. z roślinami i takie same są na stolikach ) . Dzisiaj miałam trzy aktywności : przyrodniczą : karta pracy dotycząca kijanki - budowy . Uczniowie opisują kijankę - założona hodowla od skrzeku i od trzech dni mamy w akwarium kijanki . Wyszukują dodatkowe informacje w pomocach naukowych . II aktywność plastyczna : przy pomocy zgromadzonych materiałów wykonują pracę " W stawie" collage . III matematyczna - wprowadzenie - rozszerzenie zakresu liczbowego do 1000 ( tutaj ja stale jestem i tłumaczę ) . Na każdym stoliku są instrukcje . Karty pracy po zajęciech zawsze sprawdzam . Prace plastyczne - wspólnie wykonujemy wystawkę - wszystkich prac . Uczniowie , którzy mają szybkie tempo pracy przechodzą na dywan i tam wybierają sobie dalszą pracę - rozwiązują ciekawe zadania matematyczne , krzyżówki czy grają w gry dydaktyczne . Zajęcia trwały 3 godziny . Na ostatniej lekcji jest krótkie podsumowanie . Po czym z całą grupą realizowałam aktywność polonistyczną - tworzenie słowniczka tematycznego do opisu żaby . W trakcie zajęć przerywam na chwilę pracę , aby na moment poćwiczyć ruchowo lub zaśpiewać znaną piosenkę z improwizacją ruchową . Nie ma ucznia , który jest bierny na takich zajęciach .

Kalina Stefaniak

No to mi wygląda na nauczanie naprawdę zintegrowane!

Marcin Szczerbiński

Marcin Szczerbiński

Blog dra Marcina Szczerbińskiego

Pochodzę z Bielska-Białej. W dzieciństwie miałem szczęście wędrować sporo po Beskidach i przeczytać wiele dobrych książek. Osobistych kontaktów z trudnościami w czytaniu i pisaniu miałem niewiele, czym jest dysleksja, dowiedziałem się właściwie dopiero w trakcie zajęć na czwartym roku studiów (psychologia, UJ – ach, piękny Kraków!), lecz problematyka ta szybko mnie zainteresowała. Zdecydowałem się napisać doktorat na temat psychologicznych mechanizmów uczenia się czytania i pisania. Ukończyłem go na University College London w 2001 roku. Przez dziesięć lat pracowałem jako wykładowca psychologii w instytucie logopedii na Uniwersytecie w Sheffield, ucząc głównie psychologii rozwojowej, metodologii badań, statystyki oraz problematyki czytania, pisania i dysleksji. W styczniu 2011 raz jeszcze zmieniłem kraj: obecnie pracuję w instytucie psychologii na uniwersytecie w Cork (Irlandia). Mam też trochę doświadczeń w pracy jako nauczyciel angielskiego, tłumacz i statystyk. Na moim biurku w pracy stoi bursztynowa róża – odznaka honorowego członkostwa Polskiego Towarzystwa Dysleksji, z której jestem bardzo dumny. Pytany o moje zainteresowania naukowe odpowiadam: „Wszystko, co wiąże się z fenomenem czytania i pisania” . O tym też będzie ten blog. Historia pisma; psychologiczne mechanizmy uczenia się czytania i pisania; metodyka nauczania tych umiejętności; analfabetyzm funkcjonalny; dysleksja, dysgrafia i dysortografia, ich mechanizmy, diagnoza i terapia – oto niektóre z tematów, które chciałbym poruszyć. Zapraszam do lektury i do dyskusji!