Zaloguj się

Menu

Kursy internetowe

O nagradzaniu i karaniu jeszcze troszkę

Ten wpis będzie trochę nietypowy – to odpowiedź na zadanie….

 

No mojej fali zainteresowania behawioryzmem i jego zastosowaniami w domu i w szkole podsunąłem Wam miesiąc temu zadanie domowe. Przedstawiłem pięć scenariuszy – dość typowych interakcji między dorosłym a dzieckiem, sugerując następującą analizę:

  • O jakie konkretnie zachowanie chodzi w moim scenariuszu? Mówiąc inaczej, jakie zachowanie dorosły (rodzic czy nauczyciel) chce zmienić – usunąć bądź, przeciwnie, obserwować częściej?
  • Jaki z czterech opisanych przeze mnie procesów zachodzi: karanie pozytywne? Karanie negatywne? Nagradzanie pozytywne? Nagradzanie negatywne?
  • Co konkretnie stanowi karę lub nagrodę dla dziecka?
  • Wreszcie – o to wprost nie pytałem, ale to logicznie wynika z powyższych – jaki będzie skutek? Czy dorosły osiągnie to, o co mu chodzi?

 

Dziś wreszcie czas na odpowiedzi {#emotions_dlg.smile}. Oto moje scenariusze:

 

 1.     Dziecko jest bardzo nieśmiałe i boi się załatwiać różne sprawy (np. kupić coś samo w sklepie, zapytać o coś obcą osobę). Protestuje, gdy ma to zrobić, i wtedy matka go wyręcza.

Zachowanie? Protesty dziecka, gdy ma coś załatwić u obcych osób. Rzecz jasna zachowanie, które rodzic chciałby zmienić.

Kara bądź nagroda? Tutaj mamy do czynienia z karą, jaką stanowią interakcje z obcymi osobami, załatwianie czegoś z nimi. Dorosły może nie myśleć o tym w kategoriach kary, ale wszystko, co przeżywamy jako negatywne i od czego chcemy uciec stanowi karę w rozumieniu behawioryzmu. Więc jeśli dziecko obawia się obcych i negocjacji z nimi to wówczas sytuacje, które tego wymagają będą przeżywane jako kara.

Proces? Nagradzanie negatywne. Protest dziecka (zachowanie) jest nagradzanie negatywnie usunięciem potencjalnej kary, jaką są interakcje z obcymi osobami. Zachowanie (protest) zostaje w ten sposób wzmocnione – będzie występować częściej w podobnych sytuacjach.

Skutek? W danej chwili rodzic osiąga to o co mu chodzi – dziecko przestaje marudzić, gdyż rodzic mu ustąpił. Ale rzecz jasna na dłuższą metę skutek będzie odwrotny. Marudzenie, protest zostały nagrodzone – więc w prawdopodobieństwo jego pojawienia się w podobnej sytuacji rośnie. Na dłuższą metę będzie gorzej.

 

A więc jak powinien zachować się rodzic? Odpowiedź na to pytanie zostawiam Wam {#emotions_dlg.smile}.

 

 2.     Dziecko bardzo chce loda. Rodzic odmawia. Dziecko ma atak wściekłości – płacze, krzyczy, rzuca się na ziemię. Rodzic (zawstydzony sceną w miejscu publicznym) ustępuje i loda kupuje.

Zachowanie? Atak szału dziecka.

Kara bądź nagroda? Chodzi o nagrodę, którą dla dziecka jest otrzymanie loda.

Proces? Nagradzanie pozytywne. Zachowanie (atak szału dziecka) zostało nagrodzone (wzmocnione) nagrodą pozytywną (pożądanym przez dziecko lodem). Wzrasta prawdopodobieństwo wystąpienia tego zachowania w podobnej sytuacji w przyszłości wzrasta.

Skutek? Podobny jak w przykładzie pierwszym. W danej chwili rodzic osiąga to o co mu chodzi – dziecko przestaje szaleć. Ale ponieważ atak wściekłości został nagrodzony, więc w prawdopodobieństwo jego pojawienia się w podobnej sytuacji w przyszłości rośnie. Na dłuższą metę będzie gorzej.

 

 3.     Uczeń bez  przerwy gada i wygłupia się na lekcji. Nie reaguje na upomnienia nauczycielki. Ta wreszcie traci cierpliwość i wali ucznia dziennikiem w głowę.

Zachowanie? Gadanie na lekcji.

Kara bądź nagroda? No zdecydowanie kara: cios dziennikiem w głowę był nieprzyjemny tak fizycznie jak i psychologicznie (wstyd). Choć można sobie wyobrazić sytuację, kiedy dostanie dziennikiem w głowę od wyprowadzonego z równowagi nauczyciela podnosi prestiż krnąbrnego ucznia wśród jego rówieśników. Wtedy staje się – paradoksalnie – nagrodą. Wówczas proces i skutki byłyby całkiem odwrotne, niż opisuję poniżej.

Proces? Karanie pozytywne. Zachowanie (gadanie na lekcji) zostało ukarane karą pozytywną (ciosem dziennikiem w głowę). Maleje prawdopodobieństwo wystąpienia tego zachowania w podobnej sytuacji w przyszłości.

Skutek? Dziennikiem w głowę dostałem ja, i z tego co pamiętam zadziałało {#emotions_dlg.smile}. Mimo tego z przyczyn zdrowotnych, etycznych i prawnych nie polecam….

 

 4.     Nauczyciel wprowadza w klasie następującą zasadę: uczeń, który wykona cztery zadania domowe pod rząd na ocenę co najmniej dobrą jest zwolniony z piątego zadania – nie musi go wykonywać wcale.

Zachowanie? Wykonywanie zadań domowych dobrze i systematycznie. Oczywiście – inaczej niż w przykładach podanych powyżej – to zachowanie pożądane przez nauczyciela, takie które chce wywołać lub utrwalić.

Kara bądź nagroda? Kara, jakim dla typowego ucznia w typowej szkole jest konieczność wykonywania kolejnych zadań domowych. Jeśli uczeń lubi robić to co mu zadają, to opisany poniżej mechanizm raczej nie zadziała.

Proces? Nagradzanie negatywne. Jeśli uczeń wykona cztery zadania pod rząd dobrze (zachowanie), to otrzymuje nagrodę negatywną (usunięcie kary) w postaci zwolnienia z piątego zadania

Skutek? To popularna strategia w angielskich szkołach, więc przypuszczam, że skutecznie zwiększa systematyczność uczniowskiej pracy – pod warunkiem że jest dobrze wytłumaczona i starannie egzekwowana. Niestety motywacja, jaką tutaj rozwijamy jest zewnętrzna względem zadania. Raczej nie rozwijamy zainteresowania przedmiotem nauczania – przynajmniej nie wprost. To poważne ograniczenie tej metody.

 

 5.     Dziecko gra na tablecie (który jest jego własnością) w porze, kiedy powinno szykować się do spania. Matka zabrania dalszego grania. Dziecko ma atak wściekłości, w którym rzuca tabletem o ziemię i rozbija go. Matka odmawia kupienia nowego tabletu aż do urodzin dziecka (czyli za pół roku).

Zachowanie? Atak wściekłości, którego niezamierzonym skutkiem jest zniszczenie cennego dla dziecka sprzętu.

Kara bądź nagroda? Kara, jaką jest dla dziecka utrata możliwości korzystania z tabletu.

Proces? Karanie negatywne. Zniszczenie sprzętu (zachowanie dziecka) prowadzi do utraty potencjalnej nagrody, jaką jest korzystanie z niego. W swojej książce Kołakowski i Pisula mówią o „naturalnych konsekwencjach” jakiegoś zachowania (definiując je jako „skorzystanie z naturalnych następstw trudnego zachowania”) i zapewne użyliby tego terminu do analizy przedstawionego przeze mnie scenariusza. Zniszczyłeś zabawkę – nie masz jej: naturalna konsekwencja. Oczywiście w sytuacji, kiedy dziecko zniszczy własność INNEJ OSOBY a nie swoją własną naturalną konsekwencją będzie jej odkupienie, odtworzenie lub odpracowanie. W przypadku zniszczenia własnej rzeczy naturalną konsekwencją będzie sama utrata.

Skutek? Pozwolić dziecku (i nie tylko dziecku) ponieść konsekwencje własnych działań to bardzo skuteczny i sprawiedliwy sposób karania.  

 

Na koniec dodam, że  nagradzanie i karanie to nie jedyny sposób na zmianę czyjegoś zachowania. Bo do wytworzenia zachowań pożądanych często wystarczy MODELOWANIE – zademonstrowanie ich. Zaś zachowań niepożądanych często można uniknąć, tak aranżując sytuację, aby w ogóle UNIKNĄĆ OKAZJI do ich pojawienia się. Wreszcie niektóre zachowania negatywne można ‘wygaszać’ po prostu ignorując je kompletnie. Ale to tematy na inną okazję….

 

Dawno nie było na moim blogu żadnych komentarzy. Może podzielicie się waszymi doświadczeniami w skutecznym nagradzaniu i karaniu zachowań w klasie?

 

Pozdrawiam, życząc pięknego długiego majowego weekendu…{#emotions_dlg.smile}.

Komentarze (0)

Zaloguj się aby dodać komentarz

Marcin Szczerbiński

Blog dra Marcina Szczerbińskiego

Pochodzę z Bielska-Białej. W dzieciństwie miałem szczęście wędrować sporo po Beskidach i przeczytać wiele dobrych książek. Osobistych kontaktów z trudnościami w czytaniu i pisaniu miałem niewiele, czym jest dysleksja, dowiedziałem się właściwie dopiero w trakcie zajęć na czwartym roku studiów (psychologia, UJ – ach, piękny Kraków!), lecz problematyka ta szybko mnie zainteresowała. Zdecydowałem się napisać doktorat na temat psychologicznych mechanizmów uczenia się czytania i pisania. Ukończyłem go na University College London w 2001 roku. Przez dziesięć lat pracowałem jako wykładowca psychologii w instytucie logopedii na Uniwersytecie w Sheffield, ucząc głównie psychologii rozwojowej, metodologii badań, statystyki oraz problematyki czytania, pisania i dysleksji. W styczniu 2011 raz jeszcze zmieniłem kraj: obecnie pracuję w instytucie psychologii na uniwersytecie w Cork (Irlandia). Mam też trochę doświadczeń w pracy jako nauczyciel angielskiego, tłumacz i statystyk. Na moim biurku w pracy stoi bursztynowa róża – odznaka honorowego członkostwa Polskiego Towarzystwa Dysleksji, z której jestem bardzo dumny. Pytany o moje zainteresowania naukowe odpowiadam: „Wszystko, co wiąże się z fenomenem czytania i pisania” . O tym też będzie ten blog. Historia pisma; psychologiczne mechanizmy uczenia się czytania i pisania; metodyka nauczania tych umiejętności; analfabetyzm funkcjonalny; dysleksja, dysgrafia i dysortografia, ich mechanizmy, diagnoza i terapia – oto niektóre z tematów, które chciałbym poruszyć. Zapraszam do lektury i do dyskusji!