Zaloguj się

Menu

Kursy internetowe

Refleksja po uroczystości Narodowego Święta Niepodległości…

Trzeba przyznać – Klukowo (dzielnica Gdańska) potrafi! W niewielkiej sali gimnastycznej klukowskiej szkoły mrok. Okna przysłonięto ciemną materią, spoza której gdzieniegdzie próbują przebić się niby przez witraże wąskie stróżki dziennego światła…  Jak istotną rolę światło odgrywać będzie w tym pomieszczeniu dowiem się za chwilę, gdy ujrzę jasny strumień zmieniający się na ekranie w obraz muru z wymalowanym znakiem Polski Walczącej. Ten obraz położy się również na postaciach uczennic, które wykonają Pieśń KronikęTa ziemia taka czysta, jakby umieciona skrzydłem aniołów – usłyszę… i coś ściśnie mnie za gardło, choć niełatwo się wzruszam… Ci, którzy wiedzą, czym jest melika, czym w ogóle jest poezja śpiewana, wiedzą też, jakim kunsztem musi wykazać się ten, kto ją wykonuje – jeśli poezja ma trafiać do odbiorcy… Uczennice klasy szóstej wykonują utwór Marka Grechuty, którego nie powstydziłby się sam autor (gdyby mógł to usłyszeć!). Obserwuję reakcje widowni. Słucha w skupieniu i niezwykłej ciszy, którą wypełnia tylko czysty, niezwykły głos solistki. Potem pojawia się to, co w melice najważniejsze – metrum recytacji, które musi trafić do odbiorcy, a z którym musi poradzić sobie wykonawca. Uczennice potrafią to udźwignąć… Jest wzruszenie, piękno, łzy… Profesjonalizm. Z dumą i uznaniem patrzę na wykonawców i cieszę się, że też mogłem być ich nauczycielem… Salę wypełniają głównie czwarto- i piątoklasiści. To wymagająca widownia. Ich znieruchomienie i skupienie jest najlepszą oceną wartości tego, co słyszą. Ale widzę też reakcję dorosłych – wzruszenie i podziw! Kiedy rozmawiam potem z gimnazjalistami, którzy gościnie oglądają pokaz w Klukowie – są pod dużym wrażeniem Pieśni Kroniki i Panien Wyklętych. Wiedzą, że to trudne utwory – nie dla każdego… Niełatwe zadanie ma czwartoklasistka wykonująca pieśń ze zbioru Panien Wyklętych – niełatwe, bo to piosenka z repertuaru Anity Lipnickiej, a ta, jak wiadomo, dysponuje szeroką skalą… Dziewczynka jednak trafia swym wykonaniem i do dorosłej widowni spektaklu, i do rówieśników. Walor głosu podkreśla powstańczy mundur sanitariuszki… W pewnej chwili odnoszę wrażenie, jakbym rzeczywiście widział jedną z Panien Wyklętych.

Zasadniczą częścią uroczystości mają być jednak pokazy filmów realizowanych przez uczniów pod kierunkiem nauczyciela-filmowca. Jeden z nich – etiudę Żołnierze Wyklęci – znam dobrze, wiem, czego się spodziewać. Film ma długą i burzliwą historię… Drugi widzę pierwszy raz… I tu z przyjemnością patrzę na uczniów piątej klasy, słucham spontanicznych a dojrzałych wypowiedzi. To rozmowa o współczesnym patriotyzmie, o powinności młodego Polaka – takiego, który jest jeszcze w szkole podstawowej. Bo kto powiedział, że uczeń szkoły podstawowej nie może być patriotą? Piątoklasiści mówią o Żołnierzach Wyklętych, tych, których niedawno „wydobyto” ze zbiorowej niepamięci… Ze wzruszeniem słucham tych wypowiedzi… A potem przysłuchuję się wrażeniom dorosłych widzów. A jest wśród nich żołnierz drugiej wojny światowej, bohater spod Monte Cassino – nie może ukryć wzruszenia – nazywa dzieci małymi patriotami… Takie słowa, z takich ust…

Film utrzymany jest w technice dagerotypu – to daje efekt pewnej patyny, jakby realizatorzy celowo chcieli odciąć się od krzykliwego i kolorowego świata obrazów, które wypełniają naszą rzeczywistość i „zaśmiecają” pamięć. A zamierzali nadać obrazom coś z żywego reportażu i dawnej kroniki… Tu skupiono się tylko na elementach niezbędnych –  światłocień i słowo. Wszystkie wypowiedzi  tworzą efekt ożywionego portretu młodego Polaka, co – być może – ma nakłaniać widza do refleksji o patriotyzmie i trudnej historii. Jeżeli autorzy posłużą się kolorem – to będzie miał wartość symboliczną! Co jakiś czas pojawiają się intermedia: widzimy monstrualne czerwone buty depczące ziemię, kraty, spotworniałą  twarz – aluzje do naszych powojennych dziejów… To straszne obrazy, ale robią wrażenie…

Byłem gościem na pokazie. Słowem – to wydarzenie! Niezapomniane. W Klukowie czułem się jak na spektaklu, którego nie powstydziłby się profesjonalny teatr, ale czułem też, że to, co widzę, jest prawdą, bo dzieje się naprawdę – odczułem obecność patriotyzmu… Gratuluję widowiska.

Komentarze (0)

Zaloguj się aby dodać komentarz

Blog Rolanda Maszki

Roland Maszka – polonista, absolwent gedanistyki, współautor podręczników szkolnych. Pasjonat teatru i tradycyjnej książki, siebie zalicza do epoki Gutenberga. Lubi stare obrazy. Inicjator dobrych praktyk w szkole.