Zaloguj się

Menu

Kursy internetowe

Koty mojego dzieciństwa

W szkole obchodzi się różne święta i organizuje różne uroczystości. Nie zawsze są one związane z oficjalnym kalendarzem…

Mamy wiele dni zwanych światowymi albo międzynarodowymi… Wiadomo, taki dzień podkreśla sprawy ważne i społecznie istotne, upamiętnia zdarzenia doniosłe i fakty znane… Jest na przykład Światowy Dzień Modlitw o Pokój albo Światowy Dzień Chorego. Jest Dzień Babci, Dzień Dziadka, Światowy Dzień Teatru, Tabliczki Mnożenia, a nawet Światowy Dzień Liczby π… W tych wybiórczych przykładach nie o dzień jednak chodzi, lecz o szerszy kontekst: historyczny, etyczno-religijny, niekiedy naukowy… Ale Dzień Kota? (17 lutego) I to światowy! No cóż – skoro jest Międzynarodowy Dzień Pluszowego Misia, dlaczego kot nie miałby mieć swojego dnia? W końcu obok psa – jeden z najstarszych i najwierniejszych – o ile o kocie tak powiedzieć można – towarzyszy człowieka.

Podobno potomek nubijskiego kota został udomowiony dwa tysiące lat przed Chrystusem. Egipcjanie uczynili go zwierzęciem świętym. Być może dlatego, że od tak dawna przebywał pod jednym dachem z człowiekiem, połączono go z Bastet – boginią domowego ogniska i opiekunką małżeństwa – w  egipskiej ikonografii przedstawianą jako kotkę albo kobietę z głową kota…

Kot zadomowił się na dobre w tradycji kultury, choć trzeba przyznać, że u nas  nie cieszył się dobrą sławą. Uchodził za wcielenie obłudy i fałszu. A jego zmieniające się pod wpływem światła źrenice miały być tego dowodem. Kot umiał się dostosować – widział nawet w ciemności. Bezszelestny, niewidoczny i okrutny… Dlatego zajął miejsce w rzędzie czarownic i czarnoksiężników… Przez swoją czarną sierść był kojarzony z ciemnością, śmiercią i księżycem, na zawsze stał się zwierzęciem nocy… Być może dlatego częściej kot przedstawiany jest w otoczeniu snu… Co nas w nim fascynuje?

Niekiedy kilka kresek i kolorów potrafi wydobyć istotę tej fascynacji. Egipska bogini „odnowiona” w  tradycyjnym motywie  kobiety z kotem – jak na obrazie Barneta. Czytająca kobieta. Ona – w typowej pozycji: głowa na poduszce wygodnie oparta na wysokim podgłówku, uniesione nagie ręce trzymają książkę. Białe prześcieradło nasunięte pod brodę i na nim czerwona kapa. Na tej czerwieni – zwinięty w kłębek biały kot… Wzrok kobiety nie śledzi tekstu. Patrzy ona na wprost, unosząc wysoko książkę, jakby do sypialni ktoś wszedł. Kot również podnosi głowę i wąskimi źrenicami widzi wchodzącego… Forma zredukowana do minimum. Obraz przedstawia dwa niezależne byty. To, co nas fascynuje w kocie, to jego niezależność, tak różna od uległości psa. A jednak odnosimy wrażenie, że w obrazie Burneta niezależność kota jest niezależnością dominującą. Może jest w tym coś z prawdy: kot może być przyjacielem człowieka, ale nigdy nie będzie jego niewolnikiem…

Zwierzę z obrazu – to kot domowy, otaczają go ciepło i życzliwość człowieka i jest u siebie… Większość tych zwierząt żyje jednak obok nas, są wolne. I to my przypisujemy im bezdomność. I to prawdopodobnie stało się podłożem pomysłodawców kociego święta. A ponieważ dzieci wzrusza i przejmuje los zwierząt – organizuje się w niektórych przedszkolach i szkołach Dzień Kota! Chodzi o wzbudzanie wrażliwości i chęci niesienia pomocy…

Jednak dziecięcy kontakt z kotem może często rozpoczyna się nie ze zwierzęciem z krwi i kości, ale przed ekranem telewizora lub na kartach komiksu czy książki. Tak też było i kiedyś. Jakie koty pamiętam?

Najbardziej znane – to koty popkultury. W świecie dzieciństwa, tego dzieciństwa, które wspominam, było kilka takich… Nie myślę tu o Kocie w butach – bo to niestarzejąca się  klasyka – która i dziś ma swoje ekranizacje, ale o tych kotach prawie niepamiętanych… W latach siedemdziesiątych był taki powiew świeżości Zachodu. Za Gierkowski program pożyczek widziało się trochę świata zza kurtyny i zza oceanu. Widziało się to na ekranach telewizorów. Tak na przykład czekało się w czwartki na porucznika Colombo, a w soboty na serial science fiction 1999. Żyło się jakby trochę na Zachodzie, bo w trzyprogramowej telewizji emitowano te same filmy, które i tam oglądano. Tak nam się wydawało. Więc dzieci mogły w poniedziałkowym Zwierzyńcu oglądać amerykańskie kreskówki z lat sześćdziesiątych. Wśród nich kota Jinksa z serii Pixie i Dixie. Fabułki tych filmów toczyły się zawsze wokół absurdalnego sposobu pozbycia się dwóch szarych myszy, mieszkających z kotem pod jednym dachem. Kot Jinks – wcielenie złośliwości i okrutnej pomysłowości, oczywiście za każdym razem ponosił klęskę, a wszystkie jego pomysły nie tylko kończyły się porażką, ale odwracały przeciwko niemu… Technika karykatury i absurdu potrafi bawić, pod warunkiem, że nie ma tego za wiele. Toteż ówcześni widzowie chętnie oglądali Jinksa, choć trudno doszukać się w tych filmach jakichś wartości wychowawczych czy etycznych… Koty w tych animacjach odgrywają rolę czarnych charakterów, choć budzą sympatię. Może celowo pokazywano te kreskówki? Bo przeciwwagą dla nich był rodzimy Filemon. W czasach, kiedy istniały dobranocki i Wieczorynka Przygody Kota Filemona oglądała spora część dzieci w Polsce, zwłaszcza dziewczynek. Fenomen tego filmu polegał na pomyśle powrotu do świata tradycyjnej wsi – z chatą, Babką i Dziadkiem, z piecem i płotem z autentycznych sztachet, i z kurami wolnego chowu, o których dziś już można tylko pomarzyć; świata jasnych ról, gdzie starszy uczył młodszego, a młodszy szanował starszego. Tu doświadczony, zrównoważony kot Bonifacy uczył życia naiwnego Filemona – a była to relacja mistrz – uczeń. Z rozrzewnieniem przypominam sobie tamte animacje, pełne ciepła i spokoju, pozbawione pędu i agresji, i przywołujące nieistniejący już świat wsi… Tak oceniam to dziś, chociaż niegdyś Filemon nudził mnie… Wolałem Garfielda. Tego sybarytę-cynika odkryłem dość późno… Garfield jest kotem, który ma „twarz”. Kładzie się na niej coś pomiędzy złośliwą przebiegłością a przekonaniem o całkowitej niewinności. Garfield odgrywa rolę zmęczonego życiem flegmatyka, któremu nie brak pomysłowości… Jim Davis stworzył kota, który mimo wszystko bawi, budzi sympatię złośliwością… Bo co zabawnego jest w historii z pająkiem, który wchodzi do wnętrza lampy z abażurem, podczas gdy kot półsennie przygląda się temu? Kiedy pająk osiąga szczyt lampy i sytuuje się na żarówce, Garfield włącza światło… Może minęły już czasy, gdy dzieci wzruszały się, czytając o kotku bez ogonka. Jedna z nauczycielek opowiada, jak po latach próbowała w klasie trzeciej powrócić do lektury Przygód Filonka Bezogonka – i jak zareagowali jej mali uczniowie… Była to reakcja daleka od współczucia… jakby pole dziecięcego odczuwania przesunęło się w stronę wrażliwości proponowanej przez Jima Davisa… Dobrze natomiast wspominam Rademenesa z filmu Siedem życzeń. Ten zaklęty w zwierzę kapłan egipski jakimś cudem powraca do życia w ciele kota. I to kiedy! W pierwszej połowie lat osiemdziesiątych! Absurdalna reinkarnacja w absurdalnym świecie PRL-u. Egipski kapłan-kot może spełnić siedem życzeń. Jedno z nich – to zamiana ciałami syna – ucznia szkoły podstawowej –  z ojcem. Czego doświadczy rodzic, gdy w ciele swojego dziecka przyjdzie do szkoły i usiądzie w ławce jako uczeń? To kocia sprawa! Ale prawdę o szkole może ujrzeć rodzic tylko oczyma dziecka… Tak więc kot może być zajmujący?

 

Komentarze (0)

Zaloguj się aby dodać komentarz

Blog Rolanda Maszki

Roland Maszka – polonista, absolwent gedanistyki, współautor podręczników szkolnych. Pasjonat teatru i tradycyjnej książki, siebie zalicza do epoki Gutenberga. Lubi stare obrazy. Inicjator dobrych praktyk w szkole.