Zaloguj się

Menu

Kursy internetowe

Edukacja nie potrzebuje reformy

Edukacja nie potrzebuje reformy- potrzebuje transformacji. Kluczem do tej transformacji nie jest standaryzacja edukacji, ale jej personalizacja. /Ken Robinson/

Polska edukacja od co najmniej 15 lat znajduje się w okresie nieustannej reformy. Tymczasem w ostatnim czasie słychać coraz więcej zapowiedzi kolejnych radykalnych zmian. A może, w absolutnej zgodzie z tym co w 2006 roku powiedział Ken Robinson, edukacja nie potrzebuje żadnych reform. Choć powiedzmy sobie szczerze- edukacja nie może też wyglądać w dalszym ciągu tak, jak wygląda obecnie.

Jesper Juul, duński pedagog, autor licznych i popularnych książek na temat współczesnej edukacji, napisał w jednej z nich: „…dzisiejsze szkoły nie są stworzone dla dzieci, tylko dla społeczeństwa (…) Wielka zmiana wydarzyła się w latach dziewięćdziesiątych, kiedy, jak mogliśmy obserwować, zarówno rodzice jak i uczniowie wypowiedzieli posłuszeństwo i przeszli do ofensywy (…)  Dzisiaj są może trzy główne tematy o decydującym znaczeniu dla nauczycieli. Po pierwsze, pytanie, jak można prowadzić konstruktywny dialog z uczniami- czy to indywidualnie czy w grupie? (…) Drugą kwestią jest dialog z rodzicami, którzy dziś angażują się dużo bardziej niż kiedyś w naukę swoich dzieci i są wobec nich bardziej lojalni (…) Po trzecie, już najwyższy czas, żeby nauczyciele przestali postrzegać siebie jako izolowanych, pojedynczych pracowników jakiejś firmy. Powinni poczuć się częścią wspólnoty i rozpocząć pracę zespołową[1]”.

Czas na personalizację. Ale personalizację w trzech wymiarach. Zacznijmy od nauczycieli. to tylko pozornie grupa dostawców, jak próbowała ich określić rynkowa interpretacja oświaty w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Sposób patrzenia na szkołę jako na jeden z podmiotów działających na rynku usług oświatowych, w której nauczyciele są dostawcami oferty edukacyjnej, a uczniowie jedynie klientami, którzy biorą z tej propozycji jedynie to, co jest dla nich najbardziej atrakcyjne (czytaj, co jest aktualnie popularne albo inaczej- co zostało wypromowane jako produkt pierwszej potrzeby). Tymczasem warto się trzymać zasady, że każdy z nas jest jednocześnie dostawcą i klientem. To znaczy, że jeśli ja nauczyciel jestem dostawcą dla moich uczniów, to powinienem zadbać o to, by otrzymali oni ode mnie atrakcyjnie przygotowane zajęcia, podczas których będą mogli z zaangażowaniem pracować nad rozwojem własnych kompetencji i osiągać uznane przez nich za wartościowe cele. Z drugiej zaś strony, ja jako klient swoich uczniów mam prawo oczekiwać z ich strony gotowości do pracy, przygotowania i konsekwencji w działania. By tak się działo, muszę być dla nich wystarczająco atrakcyjny, by uczniowie chcieli swoim czasem i zaangażowaniem zapłacić za to, czego im dostarczam podczas lekcji. Szkoła nie wymaga reformy. Warto jednak o zapewnienie odpowiedniej przestrzeni do pracy nauczycieli. O ich indywidualną atrakcyjność jako kreatorów nowych kompetencji u ich uczniów. A przy okazji o poziom zadowolenia z wykonywanej przez nich pracy, świadomość celowości i skuteczności podejmowanych działań.

Dobrze, gdyby w tej grze nauczycielom towarzyszyli rodzice. I tu staje przed nami kolejne wyzwanie. Jak pisze Juul w swojej książce: „Skłonność do definiowania dzieci jest u dorosłych tak silna, że kiedy spotykam się z rodzicami, żeby porozmawiać o ich synu czy córce, to mówimy zazwyczaj o trójce różnych dzieci. Każdy rodzic ma swój ustalony obraz dziecka zdefiniowany używanymi przez siebie epitetami i określeniami (…) Często ciężko jest im dostrzec, że ich dziecko ma nadwagę. Dlatego kiedy nauczyciel albo psycholog szkolny opowiada im o ich dziecku musi pamiętać, że rodzic ma w głowie zupełnie inne wyobrażenie. Tylko dzięki uwzględnieniu tej różnicy można zbudować pełny obraz. Rodzice zawsze będą z natury walczyć o swoje wyobrażenie, marzenie i iluzję.” W efekcie dbałość o personalizację rodziców powinna polegać na staraniu o kolejną przestrzeń, w której będą mogli przedstawić wszystkie przekonania na temat swojego dziecka, a dopiero potem spróbować zestawić je z tym, jak tę samą osobę (dziecko-ucznia) spostrzega nauczyciel. I dalej kontynuować rozmowę co z tymi dwoma obrazami można zrobić.

I wreszcie uczeń. Co najmniej trzy kluczowe rozporządzenia orientują pracę szkoły w stronę rozpoznawania i reakcji na indywidualne potrzeby rozwojowe uczniów. To dziecko- uczeń jest wyznacznikiem celów pracy szkoły. Podsumowując, jeszcze jeden cytat z Juula: „Szkoła powinna być miejscem profesjonalnie wykonywanej pracy, a obecnie jest to raczej instytucja biurokratyczna i, jak każda instytucja biurokratyczna, lubi przyjmować postawę obronną. To źle dla nauczycieli, rodziców i uczniów, ponieważ zamiast rozwiązywać realne problemy, pracuje się nad spełnianiem określonych procedur i wymogów urzędowych”. Inaczej- szkołą nie potrzebuje reformy. Kluczem do jej rozwoju i pozytywnej zmiany jest personalizacja.

 



[1] Kryzys szkoły. Co możemy zrobić dla uczniów, nauczycieli i rodziców? Podkowa Leśna 2014r.

Komentarze (1)

Zaloguj się aby dodać komentarz

Dziękuję za wypowiedzenie tego, co sama w głębi mego nauczycielskiego serca czuję. A w polskiej szkole nowy "problem"; czytałam wypowiedź dyrektor szkoły z Podkowy Leśnej o dzieciach cudzoziemców... .Liczę, że przed odejściem na emeryturę doczekam się szkoły wolnej od biurokracji. Pozdrawiam serdecznie i dziekuję za Wakacyjny Kurs RO, szczególnie za wykłady w plenerze.

Mirosława Meyer

Kordziński

Blog Jarosława Kordzińskiego

Jestem trenerem, coachem, mediatorem, autorem tekstów z zakresu zarządzania oświatą, organizacji procesu edukacyjnego i psychologii pozytywnej; szkoleniowcem specjalizującym się w szkoleniach dotyczących zarządzania oświatą oraz w kształceniu kompetencji społecznych: komunikacji interpersonalnej, pracy w zespole, rozwijaniu umiejętności przywódczych, wywierania wpływu na innych itp.